Jestem mamą Dawida i Adasia. 24.12.2010 i 24.09.2014 to dni, w których kolejno zmieniali moje życie - najpierw Dawid, przewrócił je o 180 stopni, potem Adaś je dopełnił.

czwartek, 13 grudnia 2012

Dzisiejsze aktywnosci wieczorne i inny sposób na kulki

Dzisiejszy wieczór był bardzo pracowity i bardzo spokojny :) Zaskoczyl mnie ...
Godzinę miedzy "dobranocka" a myciem zebów zajeły nam te oto zadania:
1) najpierw "klamerkowanie" kart do ściągniecia z blogu Wczesna edukacja Antka i Kuby w tematyce świątecznej.
2) Przesypywanie z dzbanka do dzbanka i kubka i sprawdzanie, gdzie zmiesci sie wszytko a gdzie nie. Nasz zestaw to kasztany, szyszki i troche makaronu.


Jesli chodzi o klamerki, do tej pory Dawid przypinał je tylko na stojaku do prania, na kartach mojej produkcji ( traktory) nie chciał, hmm, ale teraz moze zechcial, bo znowu 2 miesiace mineły. Robił to dzis pierwszy raz i bardzo ochoczo, bardzo. Do tego stopnia, ze kilka kart zrobil po dw razy. Dzis przerobilismy wszystkie liczby, na jutro juz wyłożyłam tylko od 0 do 5, ze wzgledów praktycznych , bo koszyk przepelniony był klamerkami...
Zabawa miała ciąg dalszy, okazalo sie ze nasze karty dobrze stoja ... postawilismy je wszystkie z tatą, ktory nam towarzyszył a Dawid popychał je do tylu, majac z tego radoche, a ja mialam jeszcze jedna okazje , nazwac liczy, ktore akurat "leca".


A ostatnio karmimy kulkami nasze zwierzaki, to zainicjował Dawid i zabawe zaczyna od wyrzucenia zwierzakow z pudelka, potem ustawiamy je w szeregu a potem D. dostaje kulki i karmienie czas zaczac. Karmimy na szybko - tylko nasladuje zwierzaki, ktore mowia ile kulek chca dostac a czasem porozkladam szybko karty, mowic ze np. lew jest dzis bardzo głodny, chce dostac az 5 kulek itd. Jak widac na zdjeciu, calosc przebiega sprawnie, uporzadkowanie - nie ukrywam , ze bardzo mi sie to podoba i raczej nigdy bym nie pomysala ze dwulatek moze nad takim czyms posiedziec nie rozwalajac tego,ze wogole moze to wszytsko tak porozkładac, ( z moja pomoca bo Dawid kula kulki w strone zwierzaków a to ja je ustawiam przed kartami) Ale i tak moje serce sie cieszy :)


niedziela, 9 grudnia 2012

Zima, pomysły Dawida

Sypnelo śniegiem w wielu krajach Europy, u nas w Berlinie równiez.
Snieg Dawid dotknie, ale docenia i chetnie zaklada rękawiczki, zeby nie bylo mu zimno w raczki. Chetnie za to brodzi w śniegu, a na weekend mial okazje pojeździć pierwszy raz na sankach, i to na takich, na których jedziła wieki temu mama Dawida :) Bardzo mu sie podobało.
Na swieżym powietrzu w pobliskim parku :


Mama wymysla zabawy Dawidowi, Dawid wymysla zabawy sobie, tak , ze mama z tata placza czasem ze smiechu. Ostatnio na topie jest wyciaganie wszelkich toreb, reklamówk zgromadzonych u nas w jednej z szuflad w korytarzu i
a) pakowanie w nie swojego dobytku i chodzenie z 5 torbami po domu ( najczesciej ofiarą padaja ksiazki)
b) nakładanie ich na siebie, łącznie z głowa i ostrozne chodzenie po pokoju o np. tak :



(Babcia na widok wnusia tak chodzacego po pokoju ( w czasie rozmowy przez skejpa): uwazajcie na niego, z reklamówkami nie ma zartow -my spokojnie ze "uwazamy".... )
Na serio, nie zostawiam Dawida jeszcze wogole bez nadzoru, nawet jesli wychodzi do innego pomieszczenia, to nasłuchuje co takiego robi (zazwyczaj da sie to usłyszec) a jesli nie słychac to podgladam co robi. W pokoju gdy jestesmy razem to i tak mam "zboczenie" przygladania mu sie,co robi, jak sie soba zajmuje :)

sobota, 1 grudnia 2012

Przykładowe lekcje Montessori do naszych materiałów :)

Znalazłam dzisiaj artykuł w sieci, w którym opisanych jest kilka lekcji według Montessori. Co więcej są tam dwie, które szczegolnie mnie interesuja - praca z czerwonymi belkami i tabliczkami dotykowymi. Tabliczki dotykowe dziś zrobiłam od poczatku do konca ( moze jutro wkleje zdjecia) a belki zostały dzis ostatecznie polakierowane. Dla zainteresowanych :
http://www.cmp3.ore.edu.pl/files/8_Maria%20Piszczek.pdf

Materiały są, wskazówki- jak to zrobić są ! Do pracy więc!

Tabliczki dotykowe - opis jak to zrobic zaczernęłam z numeru "Pobite gary". Bardzo prosto:
trzy tabliczki 10*20 cm, wyciete w markecie budowlanym, papier ścierny męża i mamy:

tabliczkę - pół na pół -



tabliczkę - raz tak raz tak


tabliczkę o różnych odcieniach szorstkosci:


Zaczynamy prace z pierwsza tabliczką, potem jak widzi sie zainteresowanie po jakims czasie wprowadza sie druga itd itd.

Pewnie idealnie byłoby miec ten sam kolor papieru. Wzorki są w rzeczywistosci prawie nie widoczne, dobrze uchwycił je tylko aparat, a na trzeciej tabliczce, nie miałam różnych odcieni grubosci papieru zeby były w tym samym kolorze. Ale i tak ciesze sie ze zrobionej roboty, mysle, ze swoje zadanie spelni.

Czerwone belki - miały byc od razu numerycznymi, ale potem pomyslałam, ze kolor niebieski zawsze moze jeszcze dojsc. Bedziemy sie uczyc na nich: krótki, długi :) Reszta belek suszy sie jeszcze wysoko na szafie:)



czwartek, 29 listopada 2012

Drugie życie klocków :) I o tym co jeszcze robimy...

Nie wiem jak u Was, ale u nas w Berlinie pada cały dzień, od samego rana jak sie obudzilam, i teraz ciagle jeszcze. Okropna taka pogoda. Dawid w tygodniu w domu, w weekend dostal jakiegoś kataru, wiec go nie pusciłam do Tagesmutter, zeby mu sie nie pogorszylo. I jest juz lepiej, goraczki nie bylo, powinien to zwalczyc.

Drugie życie klocków zobaczyłam na blogu, który mama założyła dosyć niedawno, bo w kwietniu, ale blog jest przepelniony atrakcyjnymi pomyslami. Podziwiam ja za to, ze tyle jest w stanie zrobic, moze tez zebrala pomysly z miesiecy wczesniejszych. Podaje źródło, zeby nie było: http://www.bielemorele.pl/puzzle-i-klocki , a mama chyba nie ma mi za złe. Mama podaje tam obrazki które mamy u siebie do ściagniecia, ale można i samemu cos zrobic, trzeba tylko wtedy odmierzyc szerkosc swoich klockow w domu.

My też mieliśmy duze klocki dla poczatkujacych i wlasnie zblizal sie moment ich odłożenia, bo czas na nowe mniejszcze elementy. A tu ten pomysl! Robiac to, a zrobic bylo łatwo myslałam "ee trzeba bylo juz dawno... teraz moze byc za łatwe.." i tu sie bardzo pomyliłam, bo o ile D. rozpoznaje czesci , czyli super wyłania kotka, czy krowe itd. to juz złożenie ich sprawia nie lada kłopoty. Nagle znika mu rysunek i mały jest zaskoczony, gdzie sie podział, no przeciez był w rekach ... ( a okazuje sie ze jest po drugiej stronie klocka) albo nagle nogi zwierzaka laduja mu na grzbiet...



Coś tu nie pasuje .....



No jest tak jak być powinno ...



Układamy cała kolumne takich zwierzatek.
Dodatkowo juz mam pomysł, zeby pozostałe klocki rowniez uzyc do takich składanek, np. kształty...




Poza tym, ostatnio juz z dobre dwa tygodnie dominuja u nas kuleczki. Sa odłozone wyzej na polce, D. nie ma ich na swojej bo za bardzo sie boje ze wkladalby je do buzi ... bawi sie gdy ja jestem obok, bawimy sie razem zreszta.

Najpierw było przesypywanie z miski do miski, reka i łyzeczka, potem innego dnia było wkladanie kulek do wazonu.





 Hitem okazlo sie wkladanie ich do siatki, w ktorej zreszta kulki byly zakupione, to naprawde wymaga uporu by wlozyc je tam wszystkie z powrotem i trzmac siatke uwazajac by te co juz tam sa nie uciekały


Potem było przesypywanie ( nie wszytskich bo za ciezkie) kulek z dzbanka do kubka i z kubka do dzbanka. A na koncu wkladanie ich do opakowania po zarówce, z jedna tylko mała dziurą. I oczywiscie sprawdzenie, czy one wszystkie sie tam zmieszcza.





Pokazałam D. też układanie węża ... weza uklada tylko mama....

No i jest jeszcze jedna bardzo "dziwna " gra, ktorej reguły zna chyba tylko sam Dawid.... Siedzi mama i tata na podłodze, D. siedzi i ma pudełko kulek. I rozdaje nam kolejno, czasem tylko o ile poprosimy, a prosimy od 1 do 5, czasem po swojemu,potem nam je wymienia na inne, i tak z dobre 15 minut siedzimy i te kulki wymnieniamy. Ciezko to opisac, ale D, jest bardzo zaangazowany w niewiadomo mi wlasciwe co :) A myślę, ze to jeszcze nie koniec i bedzie ciag dalszy. Najwieksza zaletą jest ich cena, ja zakupiłam je za 1 Euro, czyli 4 zł ... a dostarczaja duzo zabawy i wymagaja od malego duzej ilosci czynnosci, ktore on uwielbia.

Poza tym układamy w dużym słoiku kompozycje z makaronu, kasztanów i szyszek. Warstwowo i mieszanie i podziwiamy to potem. Kolorujemy Boba Budowniczego ... ogladamy codziennie jeden jego odcinek po kolacji. Mamy faze na "ciuchcię" więc puszczam malemu z you tube super recytacje wiersza "Lokomotywa" Tuwima w wykonaniu Piotra Fronczewskiego.

Opowiadamy sobie, ze juz niedługo przyjdzie Mikołaj i co przyniesie. Od dwoch dni czytamy książeczkę o Bożym Narodzeniu, która zrobiłam Dawidowi juz dawno. Co mnie zaskoczyło, Dawid słucha z zapartym tchem wszystko co mu mowimy, a na pytanie "Czy Dawid był grzeczny" odpowiada z cała powaga "tak" :))

I staramy sie negocjować dużo rzeczy, omijać ataki płaczu, gdy czegos D. nie wolno. I codziennie staramy sie przezyc dzien jak najfajniej i jak najlepiej :) I to jest najwazniejsze!


środa, 21 listopada 2012

Zapamiętywanie informacji

Niedługo D. skończy drugi roczek a ja powoli układam plan działania na nastepny rok. O co chodzi? Jakiś czas temu, gdy nie było jeszcze mowy o żłobku czy pojsciu do pracy zrobiłam sobie plan działania. Niestety musze go troche zmienic, dostosować do nowej rzeczywistosci, a rzeczywistosc jest taka, ze gdy przyprowadzam D. do domu, to poki co zapada on w sen na dobre 2 godz. i gdy budzi sie jest krotko przed 16. Krotko po 16 jest juz z nami tata. Nie mamy wiec (dopoki D. tak dlugo jeszcze spi i generalnie spi) czasu na zabawe- nauke we dwoje. Pewne rzeczy robimy i tak i tak, i tata sie do nas wtedy nie przyłącza, tylko odpoczywa po pracy.
Ale i tak troche juz mysle o nastenym roku, bo rok to niezwykly - mowi sie ze do 3 roku zycia bardzo lekko chlonie sie informacje, a i potem od 3 do 6 roku jest drugi cenny etap. Mamy wiec rok przed soba mam nadzieje wspaniały rok spedzony wspolnie na różnych zabawach i tych normalnych i tych troche z Montessori, troche z Domana. W niedalekiej przyszłosci zamierzam zrobic tabliczki dotykowe Montessori, pojemniki zapachowe i memo dotykowe wlasnej produkcji. Planuje zakup cylindrów.
Co do tego planu - nie wiem jak ułoży sie nam z czytaniem, czy kupie cokolwiek z p. Cieszynskiej jest ciagle pod znakiem zapytania, nie wiem jeszcze jak bedziemy pracowac z matematyka, ale wiem co bedziemy robic napewno - ćwiczyć pamieć!!! Już zaczelismy i bedziemy kontynuowac w roku nastepnym.


Na ćwiczenie pamięci z wielu różnych sposobów wybrałam sobie szybkie pokazywanie Dawidowi kart z obrazkami jednoczesnie opowiadajac D. krotka historie. Nastepnie szybko mieszam karteczki i D. moze ułożyć to co usłyszał i zobaczył. Najważniejsza jest tutaj szybkość pokazywania kart i zeby historyjki były ciekawe, zaskakujace.
Zabawa jest zawsze ciekawa, bo historyjki mozna zmieniac, szybkie - wiec nie zdazy sie znudzic- i nie wymaga nakładu pracy ( jedynie na poczatku). Zrobiłam sobie na poczatek 33 obrazki takiej samej wielkosci, sama je pokolorowałam, zalaminowałam a poźniej dorobie jeszcze raz tyle. I gotowe.


Okazało sie, ze ułożyć 3 obrazki w kolejnosci dla Dawida to prościzna, wprowadzamy wiec 4 elementowe. Nasz historie to np.



1) Pszczółka Maja usiadła na zielone krzesło i zjadła banana.
2) Rybka wzięła niebieska konewkę i podlała kwiatki.


* Dawid 23 miesiace

wtorek, 20 listopada 2012

Litery, sylaby, wyrazy

Aby rozszerzyć wachlarz puzzli, zakupilam "litery, sylaby, wyrazy" z firmy adamigo. Póki co posłuza nam za puzzle, potem mam nadzieje bedziemy sylabowac :)
Tak to wyglada:

Puzzle dwuelementowe:


Są tez trzyelementowe, których teraz nawet nie dotykamy, bo Dawid czesto ma problemy z tymi dwuelementowymi, np. dostawia tylnią częśc kury do jej dzioba i zadowolony cieszy się, że ułożył ....

wtorek, 13 listopada 2012

Liebster Blog

Zostałam wyróżniona, lub tez zaproszona do zabawy innymi słowy przez Anie, mamę Oliwki i mamę
Kattrinke z blogu http://dzieckonieplodnej.blox.pl
Oto odpowiedzi na pytania Ani:

1) Matematyka czy polski? Polski
2) religia czy etyka?           Jak w szkole to etyka, jak w salce katechetycznej to religia
3) lato czy zima?                Lato
4) spodnie czy sukienka?    Spodnie
5) czego się najbardziej boisz? Tego, co czeka mnie w przyszłości i ze beda to dobre jak i zle rzeczy
6) największy życiowy sukces?     nie wiem w jakiej kategorii.... chyba nie umiem nazwac tego jedynego
7) kto najbardziej rozpieszcza Twoje dziecko? Babcie, niestety słodyczami
8) największa bzdura jaką kiedykolwiek słyszałaś to? nie pamietam żadnej, bo wpuszczam je jednym uchem a wypuszczam drugim ( i dobrze mi to wychodzi)
9) na co (dla dziecka) wydajesz najwięcej pieniędzy? Na rzeczy, które przyniosa mu zabawe i przyczynia sie do rozwoju, według zasady " Nie 10 aut i 1 ksiazka, ale 3 auta i 3 ksiązki"
10) smażone czy gotowane?    I jedno i drugie
11) miewasz chwile dla siebie?  Miewam codziennie wieczorem, i sa za krótkie na przemyslenie tego co bylo, obmyslenie tego co jutro i jeszcze na wypoczecie, ale codziennie wieczorem jestem tylko dla siebie :)

A to odpowiedzi na pytania Kattrinki:

1) Jakie było Twoje najwieksze marzenie, czy juz się spełniło? Urodzić szczęśliwie swoje dziecko!:)
2. Twoja największa pasja? Czytam chetnie ksiazki i ogladam chetnie polskie seriale, namietnie "Barwy szczescia" a inni moga sobie myslec co chca :)
3. Czego nie zrobiłabyc za żadne pieniądze? Czegoś wbrew sobie, mogliby mnie prosic i prosic i nic :)
4. Kim chciałas byc bedąc dzieckiem? Swego czasu lekarzem, na pewno nie nauczycielka :(
5. Ksiązka, badz film, który polecasz?  Ha ha w tematyce dzieciecej "Język dwulatka", bardzo pomocna mi, ale to dla mam dwulatków i to by było na tyle, poza tym pustka w glowie
6. Co najbardziej w sobie lubisz, a czego nie?  Jakis taki dzis dzien, ze predzej wiem co w sobie nie lubie - tego ze jestem za chuda, ze zgubiłam "niechcacy" nie bedac na zadnej diecie wszystkie kilogramy z ciazy... ale przynajmniej dzieki ciazy wiem dlaczego jestem chuda - winowajca stres ... w ciazy i rok po z hakiem stresu nie mialam wiekszego, za to teraz podwojnie :(
7. Jak masz na imię? Monika
8. Co jest wg Ciebie najważniejsze w życiu? ZDROWIE ZDROWIE a potem rodzina, miłość i jeszcze pare innych niezbednych rzeczy, ale zaczełabym od zdrowia
9. Co Cię wzrusza? Nie wiem czy w dobrym kierunku ide - wzruszaja mnie smutne ale prawdziwe historie a juz historie chorych dzieci poruszaja mnie na maxa
10. Co nosisz w torebce?  Ostatnio zbyt wiele, od jakiegos czasu zrezygnowała z osobnej torby na rzeczy Dawida i teraz mam w niej czasem jeszcze picie i "przekaski" dla dziecka i ledwo sie mieszcze ale i tak jest wygodniej.
11. Dlaczego czytasz mojego bloga? Bo masz synka w podobnym wieku, bo piszesz o problemach, ze je masz ( i ja je mam i maja je inni, tylko ze nie wszyscy o problemach pisza, lub chca pisac) i miałas przejscia zdrowotne "kobiece" i ja je też miałam, a po ostatnie bo lubie go czytac :)

I na nominacje zabraklo mi juz czasu :(

czwartek, 1 listopada 2012

Utrwalamy samogłoski według planu

Gdy materiały sa, bądz sa juz zrobione, praca z dzieckiem idzie łatwo, sprawnie i fajnie.
Utrwalamy samogłoski, zanim zaczniemy cokolwiek robić metoda sylabową.
Co robimy ( bo "o" i "u" już zrobilismy w poniedziałek i wtorek):

codziennie w koszyku inna samogłoska, od tego zaczynamy, prezentuje mama, czyta, pokazuje, Dawid przejezdza paluszkiem po szorstkiej literze, itd.

Odkładamy koszyczek i sięgamy po traktory z przyczepą, jako że D. bardzo lubiii traktory!
Ukladamy je, czyli :
a "o" z o i tak pod koniec tygodnia bedziemy mieć spora ilosc traktorów :)
Potem wyciagam miskę z prażonym ryżem, gdzie ukryły sie samogłoski, wyciągamy je z ryżu i odszukujemy, który traktor je wiezie. O tak:

Gdy zadanie gotowe, odkładam traktory, samogloski laduja raz jeszcze w ryżu i wyciagam plansze:
Wyciagamy samogloski z ryżu i odszukujemy samogloske i prawidłowy kolor, bo jak widać "u" jest różowe, pomaranczowe i zielone :) Gdy juz samogłoske znajdziemy, kładziemy ja na planszy. Wczoraj na planszy zostało "i" bez karteczek, co D. zauwazył i pytał, dlaczego nie ma.
"i" będzie dzisiaj, czyli zrobimy całe zadania raz jeszcze od nowa , ale juz z "o, i, u".
Do tego dochodzi ksiazeczka, która zrobiłam D. z pojedynczymi samogloskami.
Nie sprawdzam Dawida wogole, bawimy sie, potem jest koniec zabawy i przechodzimy do czegos innego. Ja jestem bardzo zadowolona, ze całosc udało nam sie wykonac od poczatku do konca w te dwa dni i D. nie odbiegł, był, wyciagał z ryzu kartki i szukał. To najwazniejsze.
Co do czytania, od poniedziałku ( mama powoli wpada w rytm dom- przeszkolanka) zaczenimy znowu Domana, a i czytanie sylabą. Ale zastanawiam się nad kupnem ksiazeczek p. Cieszynskiej do tej nauki, zeby mniej siedziec nad materiałami, i korzystac z gotowców. Moze kupie jedna a nie od razu cała serie.Zobaczymy.

Dawid, 22 miesiace :)

poniedziałek, 29 października 2012

I wszystko się zmienia ...

Kto tylko może niech z dzieckiem swoim jest tak długo jak tylko może! Tak twierdzę i zdania nie zmienię! Kto może ... Ja mogłam z D. być razem 22 miesiące i bardzo się cieszę, że to było aż tyle i cieszę się, że oddajac go do Tagesmutter teraz to jeszcze nie idę do pracy i moge zostawiac go tylko na 4 godz. ( to nie tak, że wygodna mama bedzie siedziec sama ... mam do wykorzystania zasiłek dla bezrobotnych tutaj w Niemczech przysługujacy mi, jako ze przed ciaża pracowałam i tego zasiłku nie wykorzystałam, a warunkiem dostania pieniedzy jest posiadanie miejsca w przedszkolu dla dziecka). Po ostatnich kłopotach finansowych zapadła szybka decyzja poszukania tego miejsca i oddania Dawida tylko na te 4 godz. a nie na wiecej, jakby to bylo w przypadku pojscia do pracy, to min. 6 przecież...
Załatwianie formalności i pierwszy tydzien zaprowadzania D. do Tagesmutter kosztował mnie 2 kilogramy .... niestety. Waże juz tylko 53 i jest to bardzo mało przy wzroscie 1,69, wiem wiem, i wiem ze ciezko mi bedzie to odrobic.
Dzis juz po tygodniu jest lepiej. Podjelismy decyzje z mezem, ale ja potem mialam mase watpliwosci i ... no coż... było ciężko... co wiecej mowic...
Uwazam jeszcze bardziej niz dotychczas, ze dziecko powinno jak najdłuzej byc z mama. Dopiero najmocniej to sie docenia... jak to sie juz konczy. Moze gdyby jeszcze z rok, to jakos łagodniej bym to przeszla... Zeszły tydzien - caly tydzien na uspokajajacych,,, no bo D. lepiej z mama spokojna niz niespokojna. Dzis jest juz ok.
Gdybym od momentu oddania D. do Tagesmutter zawiesiła nasze wspolne zabawowe nauczanie - stracilibysmy - a szczegolnie Dawid bardzo dużo. Bedac tydzien z D. i obserwujac prace Tagesmutter z dziecmi - no cóż .... jedyne co Dawid moze sie nauczyc to jezyk (?) i relacji z innymi dziecmi, bo jest jeszcze dwoch, ale ta nauka jest czasami bardzo nieprzyjemna. Dawid dwa razy juz mocno płakał, ale to mocno i tak z żalem, gdy drugi chlopiec go z zaskoczenia uderzył, a mi serce pekało, ze to dorosli serwuja takie cos swym dzieciom.
A co myslec o rodzicach, oddajacych pociechy 6, 7 miesieczne? Toż to oni pozbawieni sa najwiekszych szczegółow zycia swych dzieci...
Ten tydzien bedzie tygodniem zostawiania D. juz samego na godz. potem moze dłuzej. I zobaczymy. Dałam sobie jeszcze taka mozliwosc- ze jesli bedzie bardzo źle Dawidowi tam , to z tego zrezygnujemy. I koniec.
Za tydzien mam nadzieje powrocimy powoli do naszych - moich planow- do czytania i innych rzeczy. Teraz gdy D. przyjdzie do domu a ja razem z nim, jako ze go nie zostawialam, to jest po 13, D. idzie zaraz spac potem jest podwieczorek i jak jeszcze trzeba cos załatwic to niewiele jest czasu wspolnego , pieknego zabawowego. Ale gdy zaczne go zostawiac, uprzatne w tym czasie caly dom, pozałatwiam sprawunki i bede juz cala tylko dla niego :)) popoludniami.
A z zabawowego nauczania rezygnowac ani mysle! To kolejna wspaniała rzecz , obok bycia z dzieckiem, która dziecku mozna dac.

I wszystko sie u nas zmienia, nic juz nie jest jak dawniej - chocby poranne wstawanie na czas- ale postaram sie, zeby to "inne" jak najmniej zmieniało nasz świat !

czwartek, 18 października 2012

Nowy etap czytania!

Dawid czyta, oglada ksiażeczki juz z dobre 9, 10 miesiecy. Bardzo ochoczo. Codziennie.
Ale ostatnio byłam świadkiem, gdy D. wszedł na wyższy poziom. Co to znaczy?
Od 9 miesiecy czytamy o Jacku strażaku, co to jedzie gasić pożar domu pewnej dziewczynki. Czytaliśmy tysiące razy, zawsze z dużym zainteresowaniem. Pewnego dnia, niedawno byłam świadkiem, że do Dawida tak naprawde dotarło, po co ten Jacek jedzie swoim autem, i co własciwie robi. Do tej pory mowa była, ze ma wąż i drabinę. Teraz D. dostrzega do czego potrzebuje tego Jacek. Nigdy dotąd nie zwracał uwagi na płomienie, liczył sie tylko Jacek, który jechał autem. A teraz zauważa, że na jednej stonie jest dom w ogniu, na drugiej już pożar ugaszony.
Całkiem inne teraz to czytanie z Dawidem bedzie :) Fajnie, a ja cieszę sie, że to zaobserwowałam!


Dawid, 22 miesiące :)

Co myśleć...?

Co myśleć o matce dwuletniego dziecka (znajomej), która po usłyszeniu, że Dawid ma katar a jeszcze dwa dni temu wysoką goraczke i dlatego lepiej, żebyśmy do nich nie wpadli, mówi - "Nie szkodzi, my odporne jesteśmy".
Czy faktycznie są tacy odporni, czy nie mają wyobraźni, czy ktoś chce mi pokazac, że sie takimi rzeczami nie przejmuje, czy pojawi sie choroba czy nie, a ja wręcz przeciwnie. (Bo ja nigdy nie wybrałabym sie do kogoś z Dawidem, wiedzac ze ten ktos, lub dziecko w jego wieku jest chore....)

wtorek, 16 października 2012

Pacynki dwie :)

Gdy przyjechaliśmy na weekend do rodziców do Polski, głównie po to by obgadać oddanie Dawida do przedszkola, na stole czekały na Dawida dwie pacynki, bo chyba tak to sie zwie. Wykonanie - ciocia z babcia :) Bardzo fajne, zrobione chyba z cienkiego filcu- na moje oko- duże, kolorowe i co najważniesze na cała reke. Zakładamy je wszyscy - Dawid ( założył sobie pieska i np. wyjmował puzzle z otworów), tata i mama. Tata wymyślił coś, przy czym Dawid dobrze sie bawi, mianowicie ma pacynki na obu rękach a gdy Dawid przysuwa do nich ręce pacynki sie zamykają połykajac mu raczki. I jest śmiech :) Bardziej ulubiony - widac juz po tych kilku dniach- jest oczywiscie piesiu :) Zobaczymy do czego jeszcze się nam przydadza.
A tak wygladaja:




Jak wszystko pojdzie dobrze, Dawid od przyszłego tygodnia pojdzie do Tagesmutter, najpierw mam nadzieje przez miesiac bede go tylko przyzwyczajac a i w grudniu tylko na 3 , 4 godz. A potem sie zobaczy, kiedy znajdzie sie praca. Moze znajdzie sie dla mnie miejsce tam gdzie robiłam przed ciążą. Zobaczymy.

czwartek, 11 października 2012

Rozterki, trudne decyzje...

Stanowczo za dużo rozmyślam, a przez ostatnie kilka dni mam znowu o czym.....
Niby temat oddania D. do przedszkola był omówiony, że dopiero w przyszłym roku na lato, po lecie, jak bedzie miec 2,5 roku z hakiem... niby.
Pewne wydarzenie zmieniło jednak spojrzenie na ten temat. Finansowe. Mianowicie zawsze na koncie zostawiamy sobie kasę na czynsz za mieszkanie na następny miesiac, tak żeby nie było niedopłaty gdy wypłata męza wpłynie drugiego a czynsz odciagna pierwszego... Tym razem mielismy też zostawione, i pare euro w domu na drobne sprawunki, wiec do banku nie biegliśmy zaraz po pierwszym po wypłate. Dni mijały az tu ... dziewiątego, tak tak 09 przychodzi mąż z pracy i mówi, ze mu szef dzis powiedział, ze jeszcze wyplaty nie wysłal... Nogi mi się ugieły...pierwszy raz w życiu...I nie wiem czy rozumiecie ten głebszy sens, dlaczego...
Czynsz został opłacony, ale czwartego odciagaja prad a to zaraz gaz ( bo mamy automatyczne odciaganie zrobione) i tego juz nie odciagneli, bo na koncie nic nie było, NIC! mało tego, gdyby nie tych kilka drobniaków w domu.... nie było by na życie. Dobrze ze w domu zapas pieluszek i mleka. Te pieniadze dzis albo jutro najpoźniej na nas dotra i beda, ale pierwszy raz poczułam w życiu, że "matko, tak nie można... przeciez my mamy dziecko, któremu chcemy dac spokoj, i normalne zycie" a wierzcie mi , spokoju we mnie nie było...
Raz ze szef nawalil.... gdyby uprzedził....inaczej by było. Dwa ze kredyt trzeba spłacac w terminie. O matko !!!
Od razu postawiłam sie w stan gotowosci, pomyslałam nigdy wiecej tak!Musze isc do pracy! i ze gdybym miała swoja wypłate ( chociaz najmniejsza) to inaczej by było. Ale co z Dawidkiem?
Jest w Niemczech możliwa forma opieki Tagesmutter ( to pani, lub mama dziecka która zajmuje sie u niej w domu góra trójką dzieci), ciut droższa forma od przedszkola. I własnie o tej formie myślę intensywnie od poniedziałku. Znalazłam w necie nawet jedną wolna Tagesmutter, która miałaby miejsce. I dzisiaj idziemy ogladac jej dom i ja, a ona nas :) Była by trojka dzieci, akurat 19 miesiecy, 21 i 22 (moj Dawid) ... I ide dzisiaj do Jugendamtu po informacje, czy wogole nalezec mi sie bedzie jako poszukujaca pracy ta forma opieki nad dzieckiem. Pani, mimo ze to Berlin to Polka, ale do dzieci raczej bedzie gadac po niemiecku.. Zreszta Dawid u takiej Tagesmutter moze byc tylko rok, a potem przedszkole. ( A może powrót do Polski). No nie wiem.... juz z pania rozmawiałam, przeciez nie dam D. na iles tam godzin zeby siedziec w domu, i najpierw bym go dała tak od 9 do 12. I wzieła do domu na drzemke w sam raz. Nie wiem, BARDZO przezywam, czy moj mały jest na to gotowy. Pocieszam sie mała iloscia dzieci, i tym ze miałabym luksus dawania go na tylko 3 godziny, poki nie znajde roboty. Tak czy inaczej, nasz rytm dnia i życia zostałby zakłocony i nic juz nie bedzie tak jak kiedys. Ale histora z wypłata meza też czegos uczy. Przeciez nie rzadzimy sie z kasa źle, ale jego wypłata nie rozmnoży sie a i tak starczyc musi na wszystko, na czynsz, na rate w Polsce ,na inne opłaty i na życie.....na jakis wyjazd do Polski, do babci...

PS. Wiedziałam, ze kocham Dawidka, ale najbardziej poczułam to teraz gdy pomyslałam, ze musze oddac go na te trzy godziny i go nie widziec ... Serce bardzo boli. Myslisz "Czy on da rade?"
i zobaczyłam ogromna różnice pomiedzy mna a męzem - dla niego nic by sie nie zmieniło - przychodziłby z pracy i Dawid byłby w domu jak zawsze, on go i tak te 9 godzin nie widzi codziennie, a ja :( ja byłam z nim to tej pory dzien w dzien, godzina w godzine :((((

I co teraz?

Kolorowa łąka

Do rozmowy o samogłoskach zrobiłam planszę z kolorową łąką, gdzie na różnych rzeczach siedzą sobie samogłoski. Kolorowe, mam nadzieję, że zda egzamin. Zobaczymy, to dopiero w listopadzie.
Samogłoski ukryte sa w wyrazach, ktore je zawierają, np. u w chmurze, a w trawie itd. Może plansza przyda się na poźniej (dużo duzo później) gdy już będziemy pisac i odszukiwać te samogłoski w wyrazach, zobaczymy.
Kolorowa łąka:



A to karty z samogłoskami, jak to się mówi, prawidłowe, żeby samogłoskę kojarzyć z dźwiękiem a nie z konkretnymi słowami ( wiedziałam o tym, mimo to zrobiłam książeczki że a jak auto, ananas itd. ) Ale o dźwiękach też nie zapomniałam:

Dawid ma frajdę jak sobie załozy różne rzeczy na siebie :)

Obiadek, mniam, mniam :)




niedziela, 7 października 2012

Jak przeprowadzka, to nowa kuchnia :)


Tak, tak ... chciałabym i się przeprowadzić (wykończyć wreszcie nasz dom i wrócić do Polski) i mieć nowa ładną kuchnie (dla niewtajemniczonych mam teraz w kuchni szafki niebieskie :(  niekoniecznie moje ulubione). Ale ja to ja, a będzie o kuchni Dawidka. Zaczeło się wszystko zakupem tych oto warzyw:
Pewnego dnia kroiłam marchewkę w kostkę na surówke na obiad i Dawid przyłączył sie do mnie. Dostał tępy nożyk, deseczkę, sam wybrał z koszyka swoją marchewkę i kroił.


I ta marchewka dała mi własnie do myślenia - czy nie czas juz na własną kuchnie? Na zabawy w krojenie, gotowanie? Wiedziałam już po przeczytaniu kiedyś postu mamy Julka, że kuchnie gotowe bywaja bardzo drogie, albo różowe :) I jedno i drugie nie wchodziło w grę. I że można zrobić taką samemu. Duży plus - w mojej kuchni nie było już absolutnie miejsca na dużą kupną kuchnie. Mielismy do dyspozycji tylko ten kawałek :



Mąż zmierzył, ile miejsca mamy, pojechalismy do marketu typu Castorama, docieli nam tam deseczki. Zakupiłam tam też miseczkę - płytę gazową. Całość kosztowała nas 30 zł !!! Nie mamy zlewu i piekarnika. Ale myslę, że kuchnia spełni swoje zadanie. Jest miejsce do krojenia (tam gdzie na zdjęciu leży talerz). Jest gdzie gotować :) Kuchnia idealnie wpasowywuje się w lukę :):)
I wygląda tak :




Oczywiście dojdzie do tego malutka deseczka (muszę zakupić) zawieszona na płycie od mojej szafki albo ścianie i bardzo mała patelnia i czas pokaże, co jeszcze.
Dawidowi się podoba, lubi nakładać te swoje warzywa na patelnie (tymczasowo dostał moją z szafki, ale jest trochę za duza) i na talerz :)

Niedziela z szorstkimi literami

No może przesadzam, że cała niedziela, ale drzemka Dawida zeszła mi właśnie na wycinaniu i klejeniu liter na tabliczki ( dużo wcześniej już pomalowane). Tabliczki długo czekały na swoja kolej. Zmotywowało mnie to, że chcę Dawidowi przybliżyć samogłoski ( do teraz mamy tylko książeczki z samogłoskami) na różne sposoby i jeden z nich to będzie znak graficzny, który można dotknąć. Nie zamierzam jeszcze wykorzystać tabliczek do nauki pisania (gdyby komuś przyszło do głowy), hehe - na to jeszcze czas. Ale co zrobione, to zrobione. A tak to dziś było w południe :)

Wygrzebałam szablony z dna szuflady.



Odrysowałam nieodrysowane jeszcze litery na papierze ściernym. Wyciełam i zaczeło się klejenie wszystkich.


Naklejone w "suszarni".


A to już samogloski potrzebne niedługo :)

czwartek, 4 października 2012

Co będziemy robić zima?

Zimą, mam nadzieję, będziemy robic mnóstwo rzeczy, ale miedzy innymi czytac z zapałem książeczki. I  tak myślałam, czy może by coś kupić o tematyce zimowej, świątecznej az w końcu doszłam do wniosku, że zrobię coś sama z duzymi literami ( może przyda sie na przyszły rok również???) i ujmę tylko to co najważniejsze. I robiąc te książeczki doszłam do wniosku, że musza byc dwie - jedna o zimie, druga o świętach. Miało być krótko i na temat: To mi wyszło między innymi:







Boże Narodzenie




Książeczkę o świętach zaczniemy czytać wcześniej i mam nadzieje, że dzieki niej i rozmowom o tym, co w niej, Dawid będzie jako tako przygotowany na to wszystko, co będzie się działo u dziadków, gdzie znowu udamy sie na świeta.