Jestem mamą Dawida i Adasia. 24.12.2010 i 24.09.2014 to dni, w których kolejno zmieniali moje życie - najpierw Dawid, przewrócił je o 180 stopni, potem Adaś je dopełnił.

wtorek, 16 lipca 2013

Zapiski o tym, co u nas ostatnio. Zeby nie uciekło w niepamięć.

Ostatnio babcia miała urodziny. Ćwiczyliśmy 100 lat i Dawid przygotował dla babci kartke.
100 lat to swoja droga pierwsza piosenka, która Dawid chce i potrafi zaśpiewać ( ze wzgledu na to, ze niewiele jeszcze gada), śpiewa więc niektóre słowa po swojemu, ale "100 lat" i niech żyje, żyje "nam" słychac bardzo wyraźnie. Do tego śpiewa jak 100 lat śpiewać przystało, głośno i przeciągając ze mna niektóre wyrazy. Wczoraj chyba z 5 razy sobie tak głośno pośpiewaliśmy przy otwratym oknie, ciekawe co na to sądziedzi :)
Dawid robi kartkę:

 
Grunt, to dokładnie zamazać stopę :) Mama "sam" - rzecz jasna!


Potem były ręce, a potem wyszedł nam z tego motyl, na zdjeciu jeszcze bez oczu :)
 
A takie ciasto upiekła moja siostra na urodziny babci :)
Pyszne! To czekoladowe - to nie biszkopt, tylko istne czekoladowe szaleństwo. Nie tylko ja skusiłam sie na drugi kawałek:)
 


Pycha! Może mi jeszcze raz upiecze, moja siostra kochana :)

czwartek, 11 lipca 2013

Karty z "Odgłosów przyrody" nie tylko do słuchania, ale i do czytania :)

Dokonaliśmy małej modyfikacji kart z pozycji "Odgłosy przyrody", tak, żeby nie tylko słuchać i oglądać obrazki ale i czytać. Tak sobie pomyślałam, ze tyle kart, tyle obrazków równa sie tyle !!! słów.

I z kart zrobiła się nam książeczka, która w każdej chwili jednak znowu można rozłożyc na cześci drobne i porozkładać na dywanie i słuchac :)

Od góry podkleiłam do karty jeszcze jeden kawałek twardszej kartki, tak, żeby nam sie nie gięła. A na to ponaklejałam wydrukowane słowa. W sumie do 80 % kart.




środa, 10 lipca 2013

Kto nauczy czytania jak nie mama? I nasze nowe nabytki.

Ostatnio doszłam do kolejnych już wniosków. Że tak naprawdę czytać nauczyć można się z mama i bazując na domowych materiałach, które po prostu najbardziej zaciekawiaja i są robione pod zainteresowania dziecka. I tak u nas też zmierza to w tym kierunku. Mama poczytała o Domanie, poczytała o metodzie sylabowej i teraz tworzy "miksy" wszelakie dla swojego dziecka. Kieruję się tylko jedna najważniejsza zasada - czytanie ma być przyjemne i wplecione w zabawę albo pomiedzy zabawą.

Co robimy?

1. czytamy książeczkę p. Cieszyńskiej  (ciągle jeszcze jesteśmy na nr. 4)

2. robię Dawidowi krótkie pokazy sylab na kartach na zasadzie Domana

3. używamy sylab do zabawy. Zauważyłam, że Dawida interesują zabawy, gdzie zwykłe nawet sylabki trzeba np. zaprowadzić do domu i tak oto powstał dom, gdzie w oknach czekają na swoje dzieci rodzice. Dzieci wracają z placu zabaw ( kartonik) do domu i muszą do niego same trafić. Gdy zdarzają się pomyłki, rodzic przedstawia sie : "Jestem mama ME, a ty widzę nazywasz sie PU" albo żeby Dawid powiedział nazwę "Cześć dziecko kochane. Powiedz mi jak sie nazywasz a zaprowadzę cie do twojego domku" itd. Gdy sylabka dotrze prawidłowo do domu, jest witana przez rodziców. Dawid to lubi, a ja mam nastepny pomysł, zeby zaprowadzać auta do garażu ( auto "me" do garazu z nazwą" me" itd.). Myslę, ze takie zabawy przynoszą najwiecej korzysci, bo sekwencje moga byc wielokrotnie powtarzane i nie ma nudy :)

 
 
Chociaż zagadki Smoka Obiboka są dla dzieci starszych, my zacząc postanowiliśmy już teraz. Dawid zna chyba wszystkie przedmioty, o których mowa w zagadkach, ale z nazwy czy obrazka. Dzięki zagadkom mozna poszerzyc swoja wiedzę, np. o to że jajko może byc na twardo i na miękko. Wybieram dla Dawida zagadki, których słowa potrafi wypowiedziec, czyli jezeli zgadnie to bez problemu odpowie, codziennie max. 3 zagadki. Już na samym wstępie mój dwulatek dowiedział się, co to jest zagadka :) hehe bo zagadek jeszcze nikt mu nie zadawał. Wielkim plusem jest wielka ilość (ponad 100) tych zagadek. Myślę, ze bedziemy z nich długo korzystac. Do gry sa dołaczone żetony, które też można wykorzystac do różnych ćwiczeń.
 



 
 
Kolejna książeczka w użytku trafiona: "Akademia dwulatka" ale uwaga -  wyd. SBM, bo są różne Akademie, niektóre brrrr. Ta pozycja patrzac na cene jest ok ( na okładce mamy 3,99 zł) a jest 80 naklejek, z czego moze 20 pasuje do ksiazeczki, z reszta można sie bawic w dowolny sposob. A i zadania są fajne, to naklej, to opowiedz, to połącz a to dorysuj.
 
 
Przykładowe zadania:
 

 
 
Do tej pory jeszcze niczego nie słuchaliśmy, oprócz piosenek rzecz jasna. Nie słychalismy, bo nie mieliśmy. Zawsze cos stawało na drodze, zeby sie na coś zdecydować. Wreszcie zamówiłam i słuchamy od poniedziałku. Przed kąpielą czytamy wspólnie, po kapieli słuchamy.
 

 
 
 
Dobranocki trafiły do nas, dlatego, że czyta je Anna Dymna. I jest ich bardzo dużo. Nie wiem czy nie za dużo, a każda trwa okolo 5, 6 min. Na poczatek to w sumie dobrze. Słuchamy jedną bajkę a potem opowiadamy, co sie wydarzyło. Sluchanie Dawida - bezcenne! Leży na łóżku i ani drgnie, bo szybko wyczuł, ze jak sie bedzie wierzgał to nie usłyszy i nie zrozumie. To inne słuchanie, niz słuchanie mamy, która zrobi przerwe, pokaze na obrazki itd. A jak sie bajka konczy, to krzyczy, ze chce jeszcze! Czyli podoba sie :)
Będziemy poszerzać nasz zbiór audioksiążek :)


czwartek, 4 lipca 2013

Odpieluchowanie

Odpieluchowanie ... to bardzo trudna sprawa i dla dziecka i dla mamy. Zazdroszczę tym, co przeszli to lekko i przyjemnie, jesli sie wogole da.

Dawid wie o co chodzi, udaje mu sie  juz teraz złapać większość siusiu na nocnik, ale trenujemy juz 3 tydzien. Dawid wie, ale nie zawsze jeszcze zdąży, nie zawsze pomyśli. Nie zawsze ja przypomne. Wiadomo, potrzeba czasu.

Co nie zmienia faktu, ze dla mamy to oznacza większą ilośc dziennie przebieran i lekkich przepierek i płukań obsiusianej bielizny oraz zapewnienia odpowiedniej ilości suchej garderoby. Ostatnimy czasy więc o wiele wiecej przepłukuje i przepieram, pytam Dawida czy nie chce mu sie siusiu -  niż robię  inne rzeczy. 

Najgorsze jest dla mnie powstrzymywanie sie po 3 tygodniach nauki (czyli chodzenia bez pieluchy w dzien, a zakładanie jej tylko na spanie) od komentarzy ... typu : "ile mozna tłumaczyc?", "no co ty zrobiłeś znowu" itd. Wiem, ze one nic nie pomogą i zagryzam usta, i nie mowie nic, próbujac zachować spokój.

Chyba całe lato przejdzie nam na odpieluchowywaniu. Oby na jesień sztuka ta była juz opanowana, bo jak dojda rajstopki i spodnie, to przepierać bedzie trzeba o wiele wiele wiecej. O nie !!!

Ostatnio nie jest nam lekko - Tagesmutter :(

Ostatnio nie pisalam, chyba specjalnie, zeby nie pisac o rzeczach, ktore mi sie nie podobaja, i o rzeczach niefajnych generalnie....
Tylko, ze dzis - nie rozpłakał sie tylko Dawid - lecz i ja w duchu i ściskajac łzy, zeby nie rozplakać sie jadac rowerem.

Ci którzy czytaja, wiedza ze oddanie Dawida do Tagesmutter nie było dla nas łatwe - raz, ze Dawid nie miał dwoch lat, dwa , ze nowa obca osoba, trzy, że jezykiem porozumienia bedzie niemiecki.

Dalismy rade, przyzwyczailismy sie. Dawid przez długi czas nawet nie zachlipnał, gdy ja dawalam mu buziaka na pożeganie i wychodzilam. Ostatnimi czasy .... przez "male nowosci " Tagesmutter Dawid nie chce sie puscic mojej nogi, gdy wychodze po prostu ryczy!!!

A co to za nowosci. Niby same pozytywy, ale wszystko naraz ... w srode odwiedza ich jakas pani od muzyki, przychodzi w srodku dnia, wiec Dawid rano zegna sie ze mna ok. Potem wiem od Tagesmutter, ze (zajecia trwaja 30 min.) przez 20 min, siedzi na kolanach u Tagesmutter, a tylko dwojka pozostalych dzieci bierze udzial w tym co proponuje ta Pani. A dlaczego Dawid jest taki? Bo my muzyke w domu mamy "dobrowolna" czyli Dawid zawsze "tanczy" jak chce, to sie pokreci w kolko, to poklaszcze itd. nie jest przyzwyczajony "tanczyc" tak jak jakas Pani tego od niego chce czyli np. "teraz skaczemy a teraz klaszczemy" w dodatku po niemiecku, słownictwa ktorego on nie zna, bo obeznal sie tylko ze słowinictwem, potrzebym na codzien uzywanym przez Tagesmutter.

Do tej pory byly dwie lekcje !!! Zobaczymy jak pojdzie dalej, wierze, ze z czasem i Dawid przy madrym podejsciu tej Pani właczy sie do zabawy.  A jesli Pani sie nie uda ... to moze nigdy sie nie właczy? I na zawsze pozostanie u niego niechcec do wspolnej zabawy i wyrazania muzyki? Ratunku!!!!Co o tym sadzicie? Wiem, ze w przedszkolu sa tez zajecia dodatkowe i wiem, ze sa obce osoby... ale gadaja w jezyku ojczystym...

Druga "nowosc" to czytanie na głos tez 30 min, jakiejs ksiazki. Super sprawa, jasne, tylko ze czyta tata dziewczynki, ktora do Tagesmuttter przychodzi. A wiec trzeci chlopak jest u siebie w domu, bo Tagesmutter to jego mama, dziewczynka ma kolo siebie tate !!!! ktory czyta  a moj Dawid NIE JEST U SIEBIE, JEGO MAMA NIE CZYTA TYLKO WYCHODZI A ON ZOSTAJE SAM. Pana nie zna!


GENERALNIE JEST TO TAK ODMIENNE OD ZASAD MONTESSORI, O KTORYCH SIE TYLE NACZYTALAM. TU NIE MA WYBORU. PRZYCHODZI TATA DZIEWCZYNKI, BO NIEMIEC I BEDZIE CZYTAL I DZIECI MAJA SLUCHAC A NIE BAWIC SIE NIE ROBIC COS INNEGO!!!

TO NIE POMOJEMU!  Dzis Dawid po prostu ryczał a ja wyszłam... zeby nie przedłuzac itd. Ale czy to dobrze? Czy dobrze, ze dziecko widzi i czuje ze go zostawiam samego? w momencie gdy on nie czuje sie dobrze i pewnie?>????

Intuicja podpowiada mi, ze skoro Dawid do tego pory ladnie sie ze mna zegnal a teraz takj reaguje tto nie jest gotowy, nie jest zachwycony ta nowoscia, tylko pytanie :

zostawic jak jest ? Nie puszczac na to czytanie? Czyli przyprowadzac Dawida o te 30 min, pozniej?

PROSZE RADZCIE COS !!!