Jestem mamą Dawida i Adasia. 24.12.2010 i 24.09.2014 to dni, w których kolejno zmieniali moje życie - najpierw Dawid, przewrócił je o 180 stopni, potem Adaś je dopełnił.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Tak jest w moim przypadku ...

Jestem mamą od trzech lat i trzech miesięcy i doświadczyłam już -

1. pracować na całym etacie zanim zostałam mamą

2. być tylko w domu, zajmować się domem i dzieckiem

3. robić dwie rzeczy naraz: zajmować sie domem i dzieckiem po pracy i pracować (na szczęście) najpierw cztery, potem trzy dni w tygodniu

i z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że wariant trzeci jest najtrudniejszy ze wszystkich !!!

Sytuacja pierwsza : po pracy, wprawdzie na maxa w domu czekał  na mnie tylko odpoczynek :) Sama praca to drobnostka ...
Sytuacja druga: bywało sie niewyspanym, wiec bywało wtedy trudniej, ale generalnie wszystko funkcjonowało jak miało, w domu bylo czysto, obiadki były smaczne, dziecko nie chorowało, i wszystkim było dobrze.
Sytaucja trzecia - od rana do południa w pędzie - dziecko do Tagesmuttter, ja do pracy, znowu o dziecko i do domu ... i chciałoby sie po pracy odpoczać ...a tu (oprocz zajęć domowych) jest dziecko ... do samego wieczora, az nie pojdzie spac .... dopiero wtedy jest chwilka. O ile bedac w domu z dziećmi, tez sie nie ma wolnego od dzieci, to jest sie jednak w domu,,, praca jednak też bywa męcząca. Do tego dochodzą choroby - u nas akurat cały luty i marzec coś sie ciagneło ! Jak nie Dawid, to potem ja od Dawida łapałam. Całe dwa miesiące.... od 1,5 tygodnia mogę powiedzieć, że nie myślimy o kaszlu, gorączce itd. Wtedy jest sie w domu (haha) ale z chorym dzieckiem. Spędza sie pół dnia u lekarza a potem poł dnia przy chorym marudnym dziecku.
Do tego dochodzi mąż .... ha ha ... "Ja mam coś w domu jeszcze zrobić? Zakupy? Albo pomóc w gotowaniu? No przecież ja pracuje od rana do 17stej. Ty wracasz wcześniej, wiec to logiczne, ze kto wraca wcześniej to zabiera sie za gotowanie, sprzatanie itd" Od tego zaczelimy na początku, gdy wróciłam do pracy. Szybko jednak przejrzał na oczy, ze jak mi nie pomoże zrobić zupy wieczorem na nastepny dzień, obrać dzień wcześniej choćby ziemniaków .... to tej zupy nastepnego dnia nie bedzie :) Bo jak to miało być? Ja o 21 w kuchni na nogach, byśmy mogli jutro razem zjesc zupe a on przed tv? O nie!

Będziemy mieli drugie dziecko, zostanę od lata znowu w domu, by móc zająć sie dziećmi i domem. I jakoś słabo widzę ponowny powrót do pracy wcześniej niż dziecko skończy przynajmniej trzy lata. Choć zostanie w domu to mniej kasy, ale o ile wiecej spokoju, zdrowia i ładu dla wszystkich.