Jestem mamą Dawida i Adasia. 24.12.2010 i 24.09.2014 to dni, w których kolejno zmieniali moje życie - najpierw Dawid, przewrócił je o 180 stopni, potem Adaś je dopełnił.

czwartek, 20 listopada 2014

Za 4 dni dwa miesiące razem

Tak, czas mija szybko, ani się nie obejrzę a będą święta i dokladnie 3 miesiące razem 24 grudnia :) A potem wiosna i z górki, wiadomo :)
Dziwne to, ale przy jednym dziecku wiecej narzekałam niż przy dwóch. W sumie wcale nie narzekam.
O dziwo stwierdzam, ze nocne wstawanie wymaga treningu. Teraz wogole nie narzekam na niewyspanie. Organizm sie chyba przyzwyczaja, bo przy Dawidzie brakowalo mi snu non stop.
Myślę, że poczatek jest najtrudniejszy , a ja mam go juz za soba , wcale nie bylo źle, wiec bedzie tylko lepiej.

Inna sprawa, że Adaś jest całkiem innym dzieckiem niz Dawid. Wiec pewnie inaczej bym "śpiewała" gdyby mi ręce od noszenia ciążyły a głowa puchła od płaczu.
Od razu to widzialam, ale myslałam, ze sie to zaraz zmieni.  Ze to niemożliwe. Ale nie ... Adaś jest mniej wymagający. Pozwala mi spędzać duzo czasu ze starszym dzieckiem, bo albo śpi, albo lubi sie poprostu wpatrywać w różne rzeczy - czasem nawet do godziny - nie marudząc i nie placzac. Taki moj Dawid nie był .... oj nie .... W zasadzie czas ktory musze mu poswiecic to karmienie, zmiana pieluchy i wiadomo przytulance i czulosci, ale na to zawsze znajdzie sie czas, skoro nie zajmuje nam go jego uspokajanie.
Pogoda dopisuje, wiec chodzimy na plac zabaw ciagle jeszcze , na spacery, po drobne zakupy. To momenty tylko dla nas dwoch, bo Adaś spi. Mimo małego ciagle to ja ide polożyc Dawida spac, bajki na dobranoc czytamy nu naprzemiennie, ale tak bylo i przed porodem. Dawid reaguje na Adasia bardzo dobrze, nakreca mu pozytywke przy karuzeli, gada do niego i nie narzeka. W sumie niewiele sie narazie zmienilo, na czas karmienia zajmuje sie soba. Bardzo się ciesze z czasu spedzanego razem. Pewnie na wiosnę, najdalej latem Dawid pojdzie do przedszkola i ten czas zniknie bezpowrotnie.

W miedzyczasie Dawid zaliczyl dwudniowy pobyt w szpitalu, po uderzeniu w glowe. Zawieźliśmy go tam, bo po godzinie od uderzenia wymiotował i zatrzymali go na obserwacji. Skonczylo sie na strachu, a ja zdazylam cale swoje zycie przemyslec, podsumowac, powyciagac wnioski i od tego momentu jeszcze bardziej doceniam to, ze moi chlopcy są, są cali i zdrowi. O samym zajsciu chce jak najszybciej zapomniec, brrr.

Powoli, powoli wchodzimy w tematy zimowe. Ale o tym osobno. Jesli czas pozwoli... bo nawet jesli jest fajnie i łatwiej niz cztery lata temu, to moj czas wolny zaczyna sie po 21.00 a wtedy najczesciej nic mi sie juz nie chce ....