Jestem mamą Dawida i Adasia. 24.12.2010 i 24.09.2014 to dni, w których kolejno zmieniali moje życie - najpierw Dawid, przewrócił je o 180 stopni, potem Adaś je dopełnił.

piątek, 19 grudnia 2014

Otwieraniem kopert i doklejaniem brody Gwiazdorowi odliczamy czas do Świąt :)

Mimo posiadania w domu niemowlaka, o dziwo sporo udaje mi się zrobić z Dawidkiem.
I tak powiesiliśmy i w tym roku kalendarz adwentowy, w kopertach kryje się mini słodki drobiazg a zjedzony może być dopiero po śniadaniu i wykonaniu zadania.




 Zadania brałam z blogu biele- morele, nie wszystkie, po kartce na dzień, dołaczając swoje pomysły jak: "Dziś zabierz się za pieczenie pierników", "Znasz już jakieś kolędy? Poznaj i śpiewaj Dzisiaj w Betlejem", "Twoje klocki Lego czekają dziś, że je wyszorujesz" i tego podobne. Wszystkie zadania, i te jak i te "Pokoloruj, policz i napisz" Dawid wykonuje bardzo chętnie.
Czas odliczamy też, doklejając Gwiazdorowi kawałek brody na kolejny dzień. O tak:














Adaś!













Bracia :)













Jutro ruszamy do Polski na Święta.
Zdrowych Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim!

czwartek, 20 listopada 2014

Za 4 dni dwa miesiące razem

Tak, czas mija szybko, ani się nie obejrzę a będą święta i dokladnie 3 miesiące razem 24 grudnia :) A potem wiosna i z górki, wiadomo :)
Dziwne to, ale przy jednym dziecku wiecej narzekałam niż przy dwóch. W sumie wcale nie narzekam.
O dziwo stwierdzam, ze nocne wstawanie wymaga treningu. Teraz wogole nie narzekam na niewyspanie. Organizm sie chyba przyzwyczaja, bo przy Dawidzie brakowalo mi snu non stop.
Myślę, że poczatek jest najtrudniejszy , a ja mam go juz za soba , wcale nie bylo źle, wiec bedzie tylko lepiej.

Inna sprawa, że Adaś jest całkiem innym dzieckiem niz Dawid. Wiec pewnie inaczej bym "śpiewała" gdyby mi ręce od noszenia ciążyły a głowa puchła od płaczu.
Od razu to widzialam, ale myslałam, ze sie to zaraz zmieni.  Ze to niemożliwe. Ale nie ... Adaś jest mniej wymagający. Pozwala mi spędzać duzo czasu ze starszym dzieckiem, bo albo śpi, albo lubi sie poprostu wpatrywać w różne rzeczy - czasem nawet do godziny - nie marudząc i nie placzac. Taki moj Dawid nie był .... oj nie .... W zasadzie czas ktory musze mu poswiecic to karmienie, zmiana pieluchy i wiadomo przytulance i czulosci, ale na to zawsze znajdzie sie czas, skoro nie zajmuje nam go jego uspokajanie.
Pogoda dopisuje, wiec chodzimy na plac zabaw ciagle jeszcze , na spacery, po drobne zakupy. To momenty tylko dla nas dwoch, bo Adaś spi. Mimo małego ciagle to ja ide polożyc Dawida spac, bajki na dobranoc czytamy nu naprzemiennie, ale tak bylo i przed porodem. Dawid reaguje na Adasia bardzo dobrze, nakreca mu pozytywke przy karuzeli, gada do niego i nie narzeka. W sumie niewiele sie narazie zmienilo, na czas karmienia zajmuje sie soba. Bardzo się ciesze z czasu spedzanego razem. Pewnie na wiosnę, najdalej latem Dawid pojdzie do przedszkola i ten czas zniknie bezpowrotnie.

W miedzyczasie Dawid zaliczyl dwudniowy pobyt w szpitalu, po uderzeniu w glowe. Zawieźliśmy go tam, bo po godzinie od uderzenia wymiotował i zatrzymali go na obserwacji. Skonczylo sie na strachu, a ja zdazylam cale swoje zycie przemyslec, podsumowac, powyciagac wnioski i od tego momentu jeszcze bardziej doceniam to, ze moi chlopcy są, są cali i zdrowi. O samym zajsciu chce jak najszybciej zapomniec, brrr.

Powoli, powoli wchodzimy w tematy zimowe. Ale o tym osobno. Jesli czas pozwoli... bo nawet jesli jest fajnie i łatwiej niz cztery lata temu, to moj czas wolny zaczyna sie po 21.00 a wtedy najczesciej nic mi sie juz nie chce ....


piątek, 3 października 2014

Ile się zmieni, odkąd jest z nami Adaś ...

Ha, i już jest! Nasz kochany drugi synek.

24.09.2014 przyszedł na świat Adaś. Otrzymał moje ukochane imię - już Dawida chciałam tak nazwać, ale wtedy mąż "miał pierwszeństwo" wyboru ... - byliśmy umowieni - drugi synek będzie Adaś, albo wybiorę imie dla córki.

Tak więc mam swojego małego Adasia i jestem co tu ukrywać przeszczęśliwa ....
Wszystko jest inaczej niż było przy Dawidzie. Narazie wszystko przychodzi mi łatwiej.
Narazie Adaś jest słodkim bobasem, który tylko je i śpi, je i śpi - oby tym razem obyło się bez kolek, to juz bedzie pełnia szczescia.
Od razu udało sie z karmieniem. U Dawida w dniu wyjścia ze szpitala wypożyczałam już pompę do odciągania, bo mały nie ssał tylko traktował cycek jak smoczek. A potem wiadomo, karmienie z cyca, odpompowywanie, mycie sprzetu, i chwila moment znowu karmienie. Przy Adasiu jest spokojniej, od razu ssał prawidłowo.

Dzięki treningowi wstawania w nocy do Dawida (tak myślę), o dziwo wogole nie męczy mnie karmienie nocne. A przeciez to już tyle nocek pod rząd. Pamiętam, że wymeczona po porodzie z Dawidem (długo nie mogłam dojsc do siebie) bardzo brakowało mi tego właśnie snu i w sumie mąż mi dziecko w nocy podawał, potem zabierał, teraz wszystko robię sama i nie ziewam w dzien.
Także te dwie rzeczy póki co na plus :)




















Ktoś tu został starszym bratem :) Nasze marzenie spełniło się, Dawid ma rodzeństwo :)


















A co się zmieni, odkąd jest z nami Adaś - to już przyszły tydzień pokaże. Bo zostane z chłopakami sama :) Ale myslę , ze bedzie ok :)

niedziela, 21 września 2014

Ile się zmieniło, odkąd pojawił się Dawid ...

Ile się zmieniło, odkąd pojawił się Dawid ... dotarło to do mnie, gdy wyjechał ....

Niby wiedziałam, widziałam, ze jest tak a było inaczej itd. Że w domu głośno, że Dawid skacze, a to poczytamy, a to pojdziemy na plac, a to to a to to - ciągle coś.

Ale wczoraj wyjechał po raz pierwszy na tydzień do babci. A ja spędzając dziś sama cały dzień (bo mąż był go zawieźć), odczułam po raz pierwszy, jak to "było" jak go nie "było".

NIEWYOBRAŻALNE, że tak kiedyś wygladał każdy mój dzień...

NIEWYOBRAŻALNE, że wstawałam w niedzielę, kiedy chciałam. Zawsze.

NIEWYOBRAŻALNE, że jadłam tak długo śniadanie jak chciałam, zawsze.

NIEWYOBRAŻALNE, że mogłam obejrzeć jakiś serial, bo akurat tego chciałam, poczytać książkę, zebrać myśli w ciągu dnia.

NIEWYOBRAŻALNE, że w domu może być tak cicho, tak spokojnie. NIEWYOBRAŻALNE.

Po prawie czterech latach, aż trudno uwierzyć mi, ze tak wygladało moje życie. Dzień w dzień.Cisza, spokój, dużo czasu, bardzo dużo czasu .... A nie jakieś ulotne chwile wieczorami, gdy Dawid już śpi.

Pozostaje tylko powiedzieć, było minęło. Chwilowy powrót do tamtego czasu. Pokazuje mi, ile na co dzień jako mama muszę więcej, ile mam mniej czasu, ile mam więcej do zrobienia. Każdego dnia, i żadna z mam nie wysiada, ja też nie.

Gdy Dawid wróci, to i ja wróce ze szpitala. Z drugim bobasem, który doda mi jeszcze obowiązków, czasu będzie jeszcze mniej. Dobrze, że jestem tego świadoma i tego się spodziewam w najbliższym czasie.

Ale tęsknię i kocham z calego serca tego mojego kochanego synka, i tylko sie pocieszam, że nie z wygody a raczej z konieczności do babci wyjechał. Że wróci i znowu bedziemy razem.

A ja przypomniałam sobie zapomnianie, jak to kiedyś było ...


piątek, 15 sierpnia 2014

I tak leci nam czas, pełen zmian :)

Odpoczywam, wyciszam się przygotowując w ten sposób na nadchodzące zmiany. To już ósmy miesiąc ciąży, wiec mam wrażenie, że dziecko może nadejść lada dzień. Choć oczywiście jesli w terminie to jeszcze mam czas:)
Matka natura tez mnie do tego przygotowuje, i choć Dawid śpi cała noc to ja budze się regularnie raz na "siku" - tak samo bylo przy Dawidzie. To chyba taki trening przed pobudką co trzy godziny.
Poza tym dzień mija mi bardzo powoli , tak jak lubie, w domu, z wyjściem na plac zabaw, na przygotowaniu obiadu, podwieczorku codziennym, regularnym, na byciu z Dawidem , który cały dzień jest ze mna, i mimo moich obaw wcale nie wchodzi mi na głowe.

Byliśmy też najpierw tydzien w Polsce we trojke z męzem - i zamiast morza w tym roku - wybieraliśmy sie nad jezioro, a Dawid radził sobie w wodzie z dnia na dzien coraz lepiej.
A potem jeszcze na jeden tydzien byłam u rodziców tylko z Dawidem. Dawid zbierał jajka od kur, dawał im pić, rozkładał siano królikom, sprzatał, zamiatał rejon, gdzie sa zwierzeta, zagladał do pracy moich rodziców, i miał udane wakacje. Jemu sie podobało. Teraz jest znowu całkiem inaczej, bo jestesmy tylko we trojkę, w bloku, bez podwórka, ale nie widze po nim zalu, ze cos mineło, albo ze tego nie ma caly czas. Chodzi chetnie na plac zabaw i wiecej robi rzeczy w domu.

Powoli zaczynam sie przygotowywac do zmiany, ze juz niedługo bedziemy we czwórke. Tyle rzeczy trzeba znowu zgromadzic, ciuszki z piwnicy wnieść na góre, przesortować co wziaść a co odłożyc, kupić juz teraz kombinezon na zime na dwór, bo ten Dawidowy bedzie na 100 % za mały, i wogole duzo duzo wiecej.

Jutro pojedziemy po kołyskę- łożko dostawiane - takie maleńkie :) nie mialam go przy Dawidzie i załuje. Mimo iz starcza na 6 moze 7 miesiecy uwazam je za praktyczne i ze warto. Pewnie, ze nie trzeba go miec... tak jak chusty do noszenia np. ale warto ! wiec przy tym dziecko nie zamierzam sie kierowac zasada " e objedzie sie" tylko " jest praktycznie, opłaca sie, ułatwi życie".

Dla Dawida mam kilka materiałow, ksiazek z zadaniami i inne zgromadzone na najblizszy czas, zeby bylo co robic, a nie zebym dopiero poszukiwała w necie czegos.
Lada moment zamówie juz też gwiazdkowy i urodzinowy prezent, w sumie wiem co chcemy mu dać , wiec bedzie juz w szafie. Generalnie ostatni czas wykorzystam na to , by zrobic to co już moge wczesniej, by potem sie nie stresować.

Jedna zmiana, która mnie niepokoi, napedza troche strachem, otóż, zdecydowaliśmy, ze Dawid przez zime zostanie ze mna w domu, raz ze wzgledu na choroby, dwa ze zima chyba bylo by mi ciezko przy pogodzie i niepogodzie pedzic z Dawidem i małym do przedszkola i potem znowu go odbierać. Ze musialabym patrzec na zegarek, a trzy, ze szukamy wiekszego mieszkania i w sumie nie wiemy kiedy sie przeprowadzimy - a jesli niedługo to wtedy całe przyzwyczajanie do nowego przedszkola bylo by bez sensu.
Tagesmutter zakonczyła z koncem lipca działalność .... moze gdyby nie konczyla, to Dawid by do niej dalej chodzil, az do przeprowadzki. I niepokoi mnie to ze nie bedzie mial kontaktu z dziećmi i językiem.
Sama mysle intensywnie, jak by to nam pomoc w takiej sytuacji. Lada dzien zaczniemy chyba nasza przygode z "dzienniczkiem", o którym czytalam na blogu Dwujęzycznośc".

Na nadjescie małego przygotowywyjemy sie wszyscy, takze Dawid. Gdy powiedziałam mu, ze zabawki dla niemowlaka to w sumie juz są, chciał je obejrzec, i dopytywał co z czym sie robi. Naj bardziej spodobała mu sie karuzela, zawieszanie pluszaków i jej nakrecanie.

W lipcu bylismy na weselu mojej siostry, impreza bardzo udana, Dawid spisał sie na medal, i towarzysko bawił sie z kazdym.


Mój mały slodziak pomaga dziadkowi :)



wtorek, 1 lipca 2014

Aktywność poranna, i przy posiłkach

Od dawna mamy zawieszona tablicę korkową zaraz przy stole w kuchni, tak, że Dawid sięga do niej swobodnie siedząc.
Mieliśmy tam dni tygodnia i pogodę, ale, jako, że Dawid zawsze dobrze radził sobie z pogodą (dlaczego na innych blogach temat pogody jest taki ważny, że opisuję się pogodę z dzisiaj to nie wiem) to ten temat zdjęłam.
Jeszcze jakiś czas temu towarzyszyła nam po prostu karta z cyframi, tak aby utrwalić jak się jaka nazywa.



Dawid pokazywał mi palcem, ja nazywałam. Sam z siebie pisał palcem po kartce, jak tę cyferkę napisać - jego pomysł.

Ostatnio utrwalamy na tablicy ilość z cyfra. Za pomoc posłużyły nam króliczki dziadka, które codziennie w innej ilości Dawid umieszcza w klatce. Jak bardzo mu się to podoba i zajmuje, pokazuje mi na przykład pytając jeszcze w piżamie i w pokoju : A jaka dzisiaj będzie cyferka?
Do tego ustalamy zawsze jaki dzisiaj dzień.

Króliczki czekające w zakrętce od słoika :)


Pisakiem napisałam cyfry od 1 do 10


Codziennie wpinam inna cyfre :) I gotowe.


Zajmuje nam to zawsze dosłownie chwilę przed śniadaniem, a i przy kolacji Dawid sam porusza ten temat. 

czwartek, 12 czerwca 2014

Cegłozbieranie czyli poprzez grę dodawanie

Jestem w domu! Nareszcie!
Szybko korzystając z wolnego czasu, którego jest wiecej, a którego potem znowu będzie mniej :))) zrobiłam dla Dawida grę. Ostatnio pisałam, że bawimy się dwoma znakami - dodać i odjąć - czas na kontynuację w grze.
Gra podobna do tej, która widzialam w internecie o autobusie, który zbiera pasażerów. Nasza odpowiada zainteresowaniom małego - transport i zbieranie cegieł na budowę, gdy ich tam zabrakło.
Na kawałku płyty namalowałam drogę, znaki dodać lub odjąć, przykleiłam cegiełki i znaki policji ( gdy stanie się na tym polu, nie dostaje się , ale tez i nie traci żadnej z cegieł, za to przechodzi się krótką kontrolę policyjną typu - prawo jazdy i dowód rejestracyjny poproszę ). Pola są na tyle długie, że pomieszczą te małe autka, czyli mają 8 cm długości a 6 cm szerokości.






Do tego zrobiliśmy cegiełki z masy solnej wygrzanej w piekarniku. Za kostke służy nam tymczasowo - jako ze nie mieliśmy w domu zwyklej- jeden z klocków różowej wieży, kropki są z papieru czarnego samoprzylepnego i łatwo zejdą.
No i najwazniejsze - dwa auta z przyczepą do zbierania cegieł. Wygrywa ten kto ma najwięcej na mecie :)


A na starcie każdy dostaje po dwie cegły, tak, żeby było z czego odejmować w przypadku wyrzucenia np. liczby 4.

Gra gotowa! Wszystko zależy od tego na jakie pola sie trafi, raz sama dojechałam na metę mając tylko 3 cegły ;) Dawid najwiecej miał póki co 9 :) Oprócz dodawania, odejmowania i liczenia- rozpoznawania ilości kropek uczymy się tolerować zasady gry. Żebyście widzieli minę Dawida gdy trafił na "odjąć jedną cegłę" ...  oczywiście nie oddał i pojechał dalej. Dlatego jeszcze dzisiaj na polach z minusem dokleję małe domki, jako sygnał, ze trzeba i na te budowy oddac po cegle :) 

Wycinanie drobnych elementów praktykujemy na ulotkach z supermarketu. To ulubiona Dawida z piłkarzami niemieckimi i przedmiotami do zbierania. Uwielbia wycinać te małe obrazki :) To jest najlepsze, że materiał do pracy, który tak go wciąga jest zupełnie za darmo :) Na zdjęciu nie widać, ale niektóre małe obrazki mają chyba z 1cm na 1cm. Są bardzoo małe. A maly tak sie przy tym koncentruje.


Pozdrawiamy letnio :)

czwartek, 29 maja 2014

Jeszcze tylko 6 dni pracy!

Zostało mi jeszcze tylko 6 dni pracy !!!( niestety rozciągniętych na cały czerwiec). Także dopiero w ostatnim tygodniu miesiąca oficjalnie zakończę pracę. Od września do teraz prowadziłam jedną grupę na kursie niemieckiego. Niestety nie uda mi się ich doprowadzić do końca, bo kończą egzaminem we wrześniu. Ale nie smuci mnie to aż tak bardzo. Ważne, ze już w sumie teraz od zaraz mogę się skoncentrować wyłącznie na rodzinie, na dziecku i na sobie.

W czasie gdy pracowałam, robiłam dla Dawida o wiele mniej zadań, ale najważniejsze, ze zawsze robiliśmy trochę i będziemy to teraz kontynuować. Trochę liczyliśmy na różne sposoby, trochę czytaliśmy sylabowo.

I właśnie najlepsze jest to, ze zawsze to było tylko "trochę" to są momenty gdy Dawid mnie zadziwia. To są takie chwile ... na przykład ostatnio przy jednym z posiłków przeliterował sobie swobodnie wyraz piątek ( zamiast ą powiedział a ) a mnie wryło bo nigdy z nim nie literowałam żadnego wyrazu. O ile jeszcze p mógł znać z sylab bo robiliśmy pi, pa, po itd, to t i k jeszcze nie robiliśmy. Do dziś nie wiem o co chodzi.Wyraz wydział, bo mamy dni tygodnia napisane na tablicy korkowej.

W liczeniu długo się zastanawiałam jak my przejdziemy na ponad 10 tak żeby się tego "nauczyc". Życie pokazało, ze całkiem naturalnie, wyszło z sytuacji, przy jakiejś zabawie, a Dawid powtarzal za mna i w koncu sam kończył wyrazy, przyjął to tak naturalnie ze można liczyć do 20.
Teraz wprowadzilismy sobie pojęcia dodac i odjać. Dawid poznał te dwa symbole i bawimy sie, ze on pokazuje mi symbol i mówi odpowiednio dodac albo odjąc a ja mu albo daję albo zabieram magnetyczne cyferki i literki wymieszane razem. Czasami pytam ile dodac, albo ile odjąc. Dawid lubi mi odpowiadać, ze "duzo". Albo mówi "dodac" a potem"jeszcze dodać" i się zaciesza ze w koncu muszę mu dac wszysto co mam. Ot takie nasze zajecia bez większych przygotowań.

Pozdrawiam wszystkich :)


czwartek, 3 kwietnia 2014

Tak jest w moim przypadku ...

Jestem mamą od trzech lat i trzech miesięcy i doświadczyłam już -

1. pracować na całym etacie zanim zostałam mamą

2. być tylko w domu, zajmować się domem i dzieckiem

3. robić dwie rzeczy naraz: zajmować sie domem i dzieckiem po pracy i pracować (na szczęście) najpierw cztery, potem trzy dni w tygodniu

i z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że wariant trzeci jest najtrudniejszy ze wszystkich !!!

Sytuacja pierwsza : po pracy, wprawdzie na maxa w domu czekał  na mnie tylko odpoczynek :) Sama praca to drobnostka ...
Sytuacja druga: bywało sie niewyspanym, wiec bywało wtedy trudniej, ale generalnie wszystko funkcjonowało jak miało, w domu bylo czysto, obiadki były smaczne, dziecko nie chorowało, i wszystkim było dobrze.
Sytaucja trzecia - od rana do południa w pędzie - dziecko do Tagesmuttter, ja do pracy, znowu o dziecko i do domu ... i chciałoby sie po pracy odpoczać ...a tu (oprocz zajęć domowych) jest dziecko ... do samego wieczora, az nie pojdzie spac .... dopiero wtedy jest chwilka. O ile bedac w domu z dziećmi, tez sie nie ma wolnego od dzieci, to jest sie jednak w domu,,, praca jednak też bywa męcząca. Do tego dochodzą choroby - u nas akurat cały luty i marzec coś sie ciagneło ! Jak nie Dawid, to potem ja od Dawida łapałam. Całe dwa miesiące.... od 1,5 tygodnia mogę powiedzieć, że nie myślimy o kaszlu, gorączce itd. Wtedy jest sie w domu (haha) ale z chorym dzieckiem. Spędza sie pół dnia u lekarza a potem poł dnia przy chorym marudnym dziecku.
Do tego dochodzi mąż .... ha ha ... "Ja mam coś w domu jeszcze zrobić? Zakupy? Albo pomóc w gotowaniu? No przecież ja pracuje od rana do 17stej. Ty wracasz wcześniej, wiec to logiczne, ze kto wraca wcześniej to zabiera sie za gotowanie, sprzatanie itd" Od tego zaczelimy na początku, gdy wróciłam do pracy. Szybko jednak przejrzał na oczy, ze jak mi nie pomoże zrobić zupy wieczorem na nastepny dzień, obrać dzień wcześniej choćby ziemniaków .... to tej zupy nastepnego dnia nie bedzie :) Bo jak to miało być? Ja o 21 w kuchni na nogach, byśmy mogli jutro razem zjesc zupe a on przed tv? O nie!

Będziemy mieli drugie dziecko, zostanę od lata znowu w domu, by móc zająć sie dziećmi i domem. I jakoś słabo widzę ponowny powrót do pracy wcześniej niż dziecko skończy przynajmniej trzy lata. Choć zostanie w domu to mniej kasy, ale o ile wiecej spokoju, zdrowia i ładu dla wszystkich.




poniedziałek, 3 lutego 2014

Po prostu niebo!

Zainspirowana postem mamy Oli z blogu Mummy and the Tot przygotowałam potrzebne rzeczy do pracy dla Dawida. Bardzo, ale to bardzo spodobało mu sie to zadanie. Mamo Oli - gdzies ty to wyszperała ??? chciałam poszukać podobnych realizacji w necie, ale na próżno. A i google. de po wpisaniu Himmel nach Montessori albo inne podobne hasła nic nie pokazywał...
Bardzo Ci dziękujemy za pokazanie zabawy na blogu i generalnie za to ze działasz i dzielisz sie wiedza z innymi ( to bardzo motywuje :))

A teraz konkrety:

U nas niebo to poszewka od poduszki, ale żeby było niebo w dzień i w nocy, na jedną stronę naszyłam kawałek ciemnej znieszczonej juz i roboczej koszulki tatusia. Tata wyraził zgode, jako, ze akurat materiałow w takim kolorze nie miałam w domu.

Nie ma u nas komety, mgły i gradu. Ale i tak zabawa przednia. Myślę, ze udało mi sie tez dać dobrą ilośc drobiazgów do zbierania. Zbierac trzeba krople deszczu i śnieg.

Na poduszce są dwa wyrazy - noc i dzień - doszyte. Każda rzecz jest schowana w innym pojemniku, podpisanym u nas dużymi literami.

Dawid głośno informuje nas co akurat wykłada na niebo, albo też co chowa.

 

niedziela, 19 stycznia 2014

Miłe czasu spędzanie, palcami malowanie.

W tym tygodniu miło nam się spędzało czas przy malowaniu farbkami do malowania palcami.
Na początku myślałam, ze wszystko przebiegnie podobnie jak przy malowaniu pędzelkiem. Wtedy zawsze malowanie schodzi na dalszy plan i liczy się maczanie pędzelka w wodzie a nie farby a już napewno nie efekt prac na kartce.
Jakże się pomyliłam,,, okazało się, ze przy tej formie Dawid skupił się kompletnie na malowaniu, na sprawdzaniu jakie efekty uzyska odciskając tylko palce, robiąc kropki i zataczając koła. Nie było "rozpraszacza" w postaci pędzelka i wody.
Powstawały praca za praca!


Będziemy kontynuować, bo farb zostało jeszcze sporo.

środa, 8 stycznia 2014

Czytanie

Czytamy książki Cieszyńskiej już pierwsze 7 zeszytów. Dawid bardzo je lubi. Większośc zna juz na pamieć. Do tego mamy koszczyczek z różnymi sylabami do układania:



A od dwoch miesiecy na dobranoc nie schodzi z pozycji numer jeden "Księga najpięknieszych bajek".
Toż to skarb najprawdziwszy, Kopciuszek, Złotowłosa i trzy misie, Alibaba,Złota ryba, Jaś i Małgosia  i cała reszta. Dawid je uwielbia! Do szczescia nie potrzeba nic wiecej :)

Kumon, labirynty i cała reszta

Zakup dwóch książek serii Kumon był strzałem w dziesiatkę. Szkoda, ze to wszystko w angielskim języku, o ile przy labiryntach i matematyce nie ma to znaczenia, to nie można ich wykorzystac do polskiego ... a szkoda, bo pewnie my bysmy korzystali.
Najpierw zagosciły u nas : My book of easy mazes i My first book of tracing. Książki kupiłam chyba z pół roku temu, myśląc, ze jest jeszcze duzo czasu na nie, a tymczasem Dawid tak się wkręcił, ze labirynty zrobil juz wszystkie ... trzeba bylo dokupic druga czesc i teraz robi z My first book of mazes.
Fajna jest też ta druga książka z kresleniem lini.

Od rzeczy prostych:
 
Po trudniejsze:
 

Tej książki jeszcze nie skończyliśmy. Okazało sie, ze to wspaniałe wprowadzenie do szlaczków :) Temat dla wielu cieżki i nudny, ale nie w tej książce. Zadania są raz takie raz takie. Dawid nie zdaży się znudzić. No i umówmy sie, wszystko jeszcze w "wielkim wymiarze". Ale mimo wszystko mimochodem Dawid wykonał na swoje trzy lata swoje pierwsze "pętelki" !!!
O te:
I te:
 
Teraz mamy u siebie 4 pozycje. Nową częśc labiryntów i liczby od 1 do 30.
 


Labirynty już trudniejsze:

Dzięki serii Kumon widzę jak płynnie można przejśc od kreślenia lini do kreślenia cyfr.
Dzięki ksiażeczce Liczby od 1 do 30 mamy gotowe karty pracy. Zalaminujemy je i będziemy korzystać wielokrotnie. Kreślienie przebiega na tej samej zasadzie:
Dziecko jest juz przyzwyczajonie do kreślenia po śladzie i nagle mamy gotowa dwojkę :) i cała resztę:)
Książka ma zróżnicowane zadania - są łatwe:
I trudne, które poczekaja jeszcze dlugo...

A na końcu zdjęcie rozwiązanego labiryntu. Jestem zaskoczona, ze tak szybko to poszło. Widzę post z kwietnia bądź maja, gdy przygotowałam Dawidowi trzy "drogi" na stronie i to było wyzwanie... Myślałam, ze trudniej będzie, że Dawidowi ciężko to będzie szło, bo pół roku temu entuzjazmu nie było.
Poł roku później:
Prezenty pod choinkę i na urodziny były różne. Udane i mniej udane.
Udana napewno lokomotywa z wagonami i torami, która niestety za wzgledu na swoj rozmiar jeszcze została w Polsce. Teraz pewnie weźmiemy ja w wersji krótkiej do siebie. W wersji max. tory zajełyby pół pokoju. Zjeżdżalnia dla kulek ( tak jak przypuszczałam) bardzo sie spodobała:
I zbuduj tu z tych klocków coś sensownego :) Dawida bardzo wciąga te budowanie, na przykład zbuduje zjeżdzalnie prosta, gdzie kulka z jednej strony toczy sie na drugą, wpuszcze kulke i patrzy co sie bedzie dzialo. W zestawie super jest tez ten czarwony lejek, gdzie kulka zanim wpadnie zrobi kilka okrążen.
Mozaika nie ma narazie zainteresowania, ale sama w sobie jest bardzo ok:
Ale co sie dziwić, trzeba sie najpierw najeździc wozem strazackiem, zbudować remizę, potem jeszcze zrobic pożar i jechac gasic. Bo to to od powrotu do domu po świetach Dawid robi codziennie.

* No i z cała odpowiedzialnością moge powiedzieć, ze Dawid nadgonił ( pewnie tak musiało byc i tyle czasu on potrzebował) z mowa. Dzis jest juz na tym poziomie, co byc powienien.

I ku pamięci. Pierwszy wierszyk który potrafi od niedawna sam powiedziec i zaczał rowniez sam z siebie nagle i niespodziewanie to "Siała baba mak..." ! Wiem, ze inne tez zna na pamiec, czy to o niedźwiedziu czy miała baba koguta i inne, bo dopowiada końcówki słow. Ale pierwszym wierszykiem, który nam zaprezentował samodzielnie jest właśnie "Siała baba mak". Mama szcześliwa :)