Jestem mamą Dawida i Adasia. 24.12.2010 i 24.09.2014 to dni, w których kolejno zmieniali moje życie - najpierw Dawid, przewrócił je o 180 stopni, potem Adaś je dopełnił.

niedziela, 24 marca 2013

Urządzamy się :)

Tak, urządzaliśmy w ten weekend mimo mojego niedomagania pokoj Dawida. W sumie odłożylismy srodki na zakup szafki i dywaniku, w weekend był czas wolny, więc nie czekaliśmy dlużej.
Mała zmiana a pomoże w utrzymaniu porzadku, podziału zabawek. Bo w naszym dużym pokoju, gdzie do tej pory było wszystko pozostaje stolik i krzesełka oraz półki, regały które już były: regał z pomocami (nożyczki, klej, kredki, koszyczek z narzędziami do ciastoliny), trzy regały ( z czego jeden bedzie na stałe na zajecia praktyczne , drugi na stałe pomoce np. cylindry) i trzeci do ktorego D. słabo dosiega, wiec jest na nim tablica ze znikopisem. Pozostały tez jeszcze trzy regały koło telewizora na puzzle, gry i matreriały wymienne, które są a jak sie znudzą są wymienianie. Po drugiej stronie pokoju został kacik z ksiazkami i garaz. I to by było wszystko. Wszystkie klocki, zwierzeta figurkowe i pluszaki przeniosły sie do pokoju Dawida.

Ku pamięci:
Tak było: brr pokój jest naprawde mały i mało wymiarowy, ma 1,80 na 4,00. Po wstawieniu dwoch łóżek, naszego i Dawida nie było juz praktycznie miejsca :(  Tu akurat tata z Dawidem rozkrecaja co sie da i wynoszą łóżko rodziców.

 
 
Tak jest: Dawid wkłada pojemniki i zapoznaje się z układem mebelka:
 

 
 
Efekt końcowy: To miejsce, gdzie stało jego łożeczko, teraz bedzie miejscem trzymania zabawek i zabawy na dywaniku, po drugiej stronie kolo okna stoi łóżeczko :)
 
 
Prace można uznac za ukończoną. Uff jaka ulga, ze wreszcie zrobione :)

sobota, 23 marca 2013

L4 :(

Było już, że Dawid trochę chorował, ale nie wiem co gorsze, czy dziecię chore czy mama ... pewnie, zeby dziecie bylo zdrowe !!!ale mi sie pochorowało i teraz ciężko mi zajmowac się całym domem...dziecieciem i jeszcze zdrowiec ... i tak cała choroba (bo mając małe dziecko w domu nie ma czasu na chorowanie) przedłuża mi sie juz na kolejny tydzien. Zaczeło sie rowno tydzien temu, bolem gardła i gorączką, której pozbyłam sie trzeciego dnia i w zasadzie juz myslalam ze idzie ku dobremu to jakoś dojsc do siebie nie mogłam. Leczyłam sie w sumie duza iloscia czosnku i w sumie go nie odstawialam bo jakos te gardlo całkiem bolec nie przestawało. D. nie chodził do przedszkola, wiec bylismy caly czas w domu. Gardło przestało mnie bolec ... zaczeło drapać... ot pomyslalam ze juz lepiej... ze przechodzi a dzis zaczeło bolec od nowa, a do tego straciłam głos !!! totalnie w ciagu popoludnia... Do lekarza najwczesniej w poniedzialek popoludniu a ja mam juz dosc chorowania!


Kiedyś pisałam o tym jak to Dawid jeszcze nie przesypia nocy całych i musze go trzymac na rekach wieczorem tak długo, aż nie uśnie i że to jest coraz bardziej męczące. Dni mijaja a ja pomyslałam, że tak samo jak kiedyś "marudziłam" musze zanotowac, jak całkiem nieoczekiwanie OD DAWNA NIE MAMY ZADNEGO PROBLEMU Z ZASYPIANIEM i przesypianiem calej nocy. To bardzo pomocne np. w takie dni jak dzis, gdy mama nie jest w formie. Pod tym wzgledem mamy aniołka: Dawid wypija jeszcze butelke, trzymam go przytulajac do odbicia, chwile na kolankach (nawet nie minute) mowie mu dobranoc i odkładam do łózeczka. On sam zasypia w łóżeczku! Nie ma scen, płaczu, wyłażenia z łóżka za mna ... chyba w któryms momencie cos ok zrobilismy i dalismy mu odpowiedni przekaz jak to ma wygladac. Pewnie, ze nie jest jeszcze idealnie, trzeba bedzie kiedys odstawic butelke i kiedys D. samodzielnie powedruje do łóżeczka a ja go nakryje koldra ale i tak jest super!

Wogole Dawid jest bardzo kochany, jak on już przeżywa, ze mnie boli gardło ... poradzil mi dzisiaj zebym zalozyla szal na szyje, hehe kochany dzieciak... Tak sobie mysle, ze jesli zdrowie (przede wszystkiem zdrowie) dopisze, to fajnie by bylo miec w przyszlym roku dwa takie słodziaki...

czwartek, 21 marca 2013

Sylabami czy globalnie ?

Na to pytanie trzeba by sobie odpowiedzieć samemu chociażby z tego powodu, by wiedzieć w jakie pomoce sie wyposażyc. Która droga isc?

My zaczelismy globalnie gdy D. miał rok. Przez pół roku - mogę śmiało powiedzieć- systematycznie pokazywałam Dawidowi plansze z wyrazami. Potem rzadziej, z przerwami, ale jednak przez następne pół roku również. Tak Dawid dobił do drugiich urodzin i zacząl sie zbliżac do wieku, kiedy to można zacząc coś robić metoda sylabowa. Teraz bardzo cięzko byłoby nam systematycznie czytac globalnie, bo zajęć jest mnóstwo i chyba tylko przy posiłkach było by to mozliwe. Mamy przerwe, czy wrocimy do tego? Czas pokaże. Plansze zawsze mozemy wykorzystac jeszcze do ćwiczen ze wzgledu na duze litery.
Jestem jednak za np. opisaniem i obklejeniem wszytskiego co możliwe w domu, tak by dziecko widziało wyrazy - a dlaczego?
Wprawdzie nie pamiętam jak sie sama nauczyłam czytać ( mama nie stosowała żadnych metod :)) ) ale BARDZO DOBRZE PAMIETAM A MAMA TO POTWIERDZA ŻE PIERWSZYM MOIM SAMODZIELNIE PRZECZYTANYM WYRAZEM BYŁ WYRAZ "EWA" KTÓRY TO ZNAJDOWAŁ SIE NA KUCHENCE GAZOWEJ W KUCHNI! Jeden jedyny wyraz w całej kuchni i ja go przeczytałam sama, nie z kartki, nie z książki ale własnie z kuchenki. Nie wiem ile mialam lat, ale do dziś pamietam te sytuacje jak zaskoczyłam mame :)  A więc chyba warto opisać przedmioty w domu.

Jeśli chodzi o pomoce dostepne na rynku najpierw zdecydowałam sie kupic zeszyty p. Cieszyńskiej a to tylko ze wzgledu, ze można je kupować osobno i cena wtedy nie jest zabójcza, bo chyba z 8 zł. Pomyslalam, ze zamiast rzucac sie od razu na caly zestaw ( chyba ze 160 zł) lepiej zaczac od dwoch zeszytów i sprawdzić co sie bedzie działo.
Mamy zeszyt pierwszy i trzeci. Drugi ominęłam, bo odgłosy zwierząt czytaliśmy z tego co ja zrobiłam.




















Książeczki mamy od poniedziałku i w sumie nie wiem czy zakupimy nastepne, bo muszę widzieć po Dawidzie, ze pomagają mu sie uczyc czytac, a to zauważe dopiero za jakiś czas, jak on sie faktycznie za takie czytanie z przyjemnoscia zabierze.
Teraz siega po nie chetnie, słucha, niektóre rzeczy czyta sam (ale to raczej z pamięci ) i to jest wazne. Sytuacje z książeczek są albo oczywiste i wtedy rodzic w sumie duzo robic nie musi:




















albo mniej oczywiste i chyba wtedy zadaniem rodzica jest wymyslenie czegoś co dany obrazek uczyni ciekawym czy śmiesznym :)

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 


czwartek, 14 marca 2013

Czekamy ...

Nic szczególnego się u nas nie dzieje, w zasadzie to juz drugi tydzien czekamy na dwie paczki z nowymi umilaczami czasu.  Zamówiłam już w sumie troche pod święta i prezent od Zajączka, a trochę tak, żeby zacząc bawic sie jeszcze przed świętami, trochę książek, puzzli i gier. Pokaże jak dostaniemy paczki, jedna jest w drodze tu u nas na miejscu, druga czeka juz na nas u babci w Polsce... Jedziemy do babci w weekend wiec już jutro sie do jednej paczki "dobiorę" :)

"Czekamy" to chyba najwłaściwsze słowo, nie wiem czy właśnie z braku nowych "zabawek" i "wyzwań" czy to po prostu kolejna normalna faza w rozwoju ale Dawid jakby zatrzymał się - znaczy sie - nie wykonuje niczego z tego co mamy do dyspozycji z jakimś bardzo wielkim zacięciem, więcej u nas powtarzalności ostatnio niż nowości. No bo podsumowując - zaprzyjaźnienie z nożyczkami juz było ( Dawid nożyczek używa, gdy trzeba otowrzyć jakieś opakowanie itp. sam z siebie nie tnie, mimo iż ma kartki do tego), fascynacja klejem też minęła ( nie sięga sam z siebie po klej, chociaż ma go i kartki do klejenia w zasięgu ręki), troche koloruje, o samodzielnym rysowaniu raczej nie ma mowy ( jedynie czasem na tablicy ze znikopisem, ale zazwyczaj ja proponuję to po nią siega), za to cały czas układa puzzle ( po nie sięga sam, i układa codziennie te same, i w zasadzie wszytskie o których pisałam ostatnio, zaczyna od tych 4 elementowych z Baby puzzle, potem wszystkie obrazki Boba i na koncu puzzle o zwierzatkach, a potem od nowa... sama się dziwie, ile można, i ciesze się ze juz w przyszłym tygodniu podsunę mu nowe obrazki), i codziennie są w użyciu klocki, ale one też codziennie w tym samym celu - Dawid buduje dom i koniec... nie zbuduje nic innego, tylko dom...
Mamy okres nieczytania książek - w zasadzie pozostaja niezauważone ( też nie wiem czy to to, ze dawno nie pojawiło sie nic nowego, czy dlatego,ze to taka faza jest teraz), mysle ze nowe pozycje w przyszlym tygodniu beda jednak czytane "intensywnie".
Żeby jednak coś wprowadzić w tym czasie czekania i urozmaić czas pomiędzy klockami a puzzlami :) na półce D. znalazły sie dwa zadania praktyczne, które D. wykonuje bardzo chętnie :)

Transfer kulek szczypcami :)
Kulek jest oczywiście tyle, ile gwiazdek :)

 
Przesypywanie kaszki mannej do dwóch filiżanek, zazwyczaj D. podkreśla, ze do jednej sypie mało a do drugiej dużo.
 

 
A potem ponowne wsypanie kaszki z filiżanek do kubka za pomocą lejka :)
 

 

I oczywiście pełne skupienie, by tace sciągnąc z półki nie zbijajac filiżanek. Dawid wie, ze to co szklane moze sie potłuc i kiedy zabiera sie za ściaganie tacy, zawsze sam z siebie mówi swoje "bam", chyba sie sam przestrzega, zeby uważac :)))

No to koniec postu i czekamy dalej :)))