Z ostatnich postanowień już realizujemy z przyjemnością jedno: słuchamy muzyki. Narazie tylko jednego gatunku ( jak dla mnie najprzyjemniejszego) muzyki instrumentalnej płynącej z takiego oto fletu:
Z czasem nasz wybór sie powiększy. Oczywiście oprócz tego mamy też piosenki dziecięce. To nie tak, że teraz będziemy słuchac tylko muzyki w tle i tylko instrumentalnej :) W tym tygodniu słuchamy bardzo dużo. Dawid zostaje w domu, jako, że dziecko Tagesmutter jest chore. Mamy dużo czasu i nigdzie nam sie nie spieszy. Słuchamy sobie i oddajemy sie pracy z ciastoliną. Czas płynie bardzo przyjemnie :) Zazwyczaj pracujemy z tylko kilkoma kolorami, ale wczoraj na stół poszły wszystkie. Zabawa trwała dwa razy dłużej ;) Z ciastolina robimy różne rzeczy - węże, jaja i inne. Niedługo ( jak sie zbiore) podrzucę Dawidowi ciastomate.
A wczoraj wypełnialiśmy foremkę kaczuszki i wozu strażackiego do których mamy puzzle. Sa drewnanie, widac je na stoliku, wzielismy je sobie na wzór, by przy okazji pogadac o kolorach (tak, wiem, ze oryginalnie kaczka jest żółta i jak widać te odwzorowywanie nam nie wyszło całkiem, ale juz kolory wozu Dawid wybrał prawie bezbłędnie).
A dzis juz tworczość zupełnie własna:
Jak widać kaczusia juz wyjeta z foremki, a wóż strażacki również przybrał kolor zieleni z domieszka innych.
Postępy w rysowaniu/ kolorowaniu !!!!!
Te postepy o tyle bardziej ciesza, ze w sumie do tej pory rysunek/ kolorowanka dla D. nie istniały! Pewnego dnia podejrzałam na blogu u Oliwki, że ma kredki w pudełku a nie w kubeczku tak jak my i pomyslalam, ze moze to jest ten hamulec(???), bo kredki przy wyciaganiu jednej wypadały z kubka, kubek sie wywracał itd... i to chyba było to !!!! Wrzuciłam kredki do pudełka a Dawid zabrał sie sam z siebie za ich przegladanie, obracanie w rekach i inne takie. Wczesniej, gdy byly w kubku nie bylo to mozliwe. Automatycznie nastapiło zainteresowanie obrazkami. Ta myszka lezała u nas niepokolorowana z dobry tydzien... a teraz zobaczcie sami:
Oczywiscie nawet nie dyskutuje tu o tym, jak ładnie moze kolorowac juz dwulatek... Cieszę sie, że wogole nastapiło zainteresowanie i teraz wszytskie prace D. tak wygladaja. Wyżywa się chłopak artystycznie :) Ale poczatek juz jest!
Teraz o tym co zakupiłam jakos z 4 miesiace temu, leżało w szafie i dałam D. z tydzien temu do pracy:
Gra fajna, polegajaca na dobieraniu sensownych par - typu pies i buda. Tylko co z tym wiekiem podawanym przez producenta? Dawid dopasował wszystko bezbłednie oprócz pszczoły i jej domku. Gra cieszyła sie powodzeniem jakies dwa dni, tylko ze D. był w stanie ułożyc sam z siebie wszystkie pary, szybko , sprawnie mu to szło, bez przerywania... bo ta gra jest faktycznie bardzo prosta...oczywiscie mozna sobie o tym wszystkim co na obrazku jeszcze "pogadac" ale co dalej? Troche załuje ze nie zabralismy sie za gre duzo wczesniej a wogole nie wiem, co powiedziałby na nia czterolatek ????
A to juz zakup którego zupełnie ale to zupełnie nie żałujemy! To chyba najlepiej zainwestowane pieniadze jak do tej pory, patrzac pod względem intensywnosci uzywania tej pomocy (oprócz książek). Mam tu na mysli "Odgłosy przyrody", mamy je bardzo długo, (chyba z rok? ) a karty zajmowały przez ten czas stałe miejsce na naszej półce. Zmieniały sie tylko zestawy, poczatkowo jeden zestaw w koszyczku, potem kolejny itd. Niektore zestawy byly ulubione i byc słuchane zawsze np. nr1. padajacy deszcz, burza i wiatr, albo nr. 6 bodajze z sowa, dzieciołem i ulubionym krukiem. Niektóre odgłosy ( ale tylko na poczatku) wywoływały strach. Na odgłos słonia i krokodyla D. uciekał na fotel :) Dzis (dodam tylko, ze calościa "jakby" kierował Dawid, to on pokazywał ile i czego chce słuchać) słuchamy juz cała płyte od razu. Nie musze juz niczego zatrzymywac i powtarzac. Mamy juz wszystkie karty w koszczyczku! D. rozkłada je, sam włacza płyte i zabawa sie zaczyna.
Powoli segregujemy karty w grupy - ludzie- zwierzata i nature. Dawid - jak widac na zdjeciu- bardzo zadowolony :)
"Odgłosy przyrody" - bardzo polecam !
Na koniec "wskocz do serca" to zabawa, która u nas wczoraj z okazji Walentynek gosciła w kuchni. Z taśmy malarskiej nakleiłam serce na podłodze i zabawa polegała na tym, ze kto wskoczył do serca dostawał buziaka. Oczywiscie wskakiwali wszyscy - mama i tata też, ale najczesciej prosto z serca wołał nas Dawid. " Mama!!!" co miało znaczyc - "zobacz, jestem w sercu i czekam na buziaka :)" Az żal je dziś odklejac ...
W temacie choroby: Wyniki dokładnego badania moczu wyszły jednak ok. I dobrze :) Lekarka powiedziała, ze mamy dac jeszcze raz próbke za 14 dni do kontroli, ale mam nadzieję, ze to juz tylko formalność. Nie zdążyłam tylko zapytać od czego to sie mojemu Dawidowi wzieło. Dopytam nastepnym razem.
* Dawid 25,5 miesiąca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz